niedziela, 24 kwietnia 2016

Rozdział14 Pierwsze lekcje


-Czarny Pan i Granger?! Robi się ciekawie- powiedział Zabini a dwójka ślizgonów zaciskała ręce pod stołem, ze złości.
-Że niby ta cała Granger i Czarny Pan? Zabini Ty chyba sobie kpisz? Spójrz na nią- sześć par oczu spojrzało w kierunku stołu domu lwa, w kierunku panny Granger, która rozmawiała o czymś z Potterm.- to szlama, jeszcze gdyby posiadała jakiś glamur ou classe....
-Jest mądra i jest ładna- powiedział chłopak.
-Czy ty, Adam sobie ze mnie żartujesz? To jest impossible!
-Oh, albo ty jesteś o nią po prostu zazdrosna. Boli cię to, że Czarny Pan zwrócił na nią uwagę. Ale nie, czekaj ty nie tylko o to jesteś zła. Ty po prostu jesteś zazdrosna...
-Parkinson, zamknij się wreszcie! To jest nie możliwe. Gdybym chciała mogłabym mieć KAŻDEGO!- Powiedziała rozgniwana panna LaKatze. Rację, akurat tutaj musiał przyznać każdy. Z pod szaty można było zobaczyć krótką spódniczkę, która pokazywała długie nogi dziewczyny. Włosy idealnie ułożone, jakby czesała je co chwilę. Była piękna, to prawda. Ale w głowie miała pusto. Jej świat kręcił się wokół ciuchów, chłopaków a w szczególności jednego chłopaka. Charlotta, postanowiła że jej nowym cele będzie nie kto inny jak książę Slytherinu. Draco Malfoy.
-Draco, wiesz już kiedy będą nabory do drużyny?- Teo, zwinnie zmienił temat.
-Tak, planuje w sobotę. Idę do Snapa, on nam załatwi wszystko- nie czekając, na odpowiedź przyjaciół wstał, i ruszył do stołu nauczycieli. Z daleka, można było dostrzec, że Snape, Drops i McWieczna Dziewica się kłócą. Wiedział, że nie może podejść do nich i powiedzieć '' Snape, mam do ciebie sprawę, załatw mi boisko. Chcę zrobić, nowa rekrutacja żebyśmy, mogli zmiażdżyć tych gryfiaków.'' Musiał zachować pozory, dlatego gdy tylko podszedł odchrząknął. Spojrzeli na niego zdziwieni
-Profesorze Snape, mam do Pana sprawę. Bardzo pilną- dodał widząc spojrzenie nietoperza.
-Idź, Severusie. I pamiętaj o czym rozmawialiśmy nie chcę słyszeć że było inaczej- powiedział Dumbledore. A Snape wstał, nawet nie raczył odpowiedzieć dyrektorowi, kiwnął na chłopaka. I ruszyli w stronę wyjścia z Wielkiej Sali.
-Nie widziałaś że rozmawiałem, między innymi na tematy, które cię dotyczą- warknął Snape. Draco uśmiechnął się do siebie. Profesorek był zły, a pierwsze mieli eliksiry z biednymi Gryfonami, młody dziedzic fortuny Malfoy'ów czuł że posypią się ujemne punkty i szlabany. Biedni.
-Serio? Oj, tak mi przykro- ironiczny uśmiech na twarzy Smoka musiał się pojawić- Załatw mi boisko na piątek gdzieś koło 17, a i na sobotę na hmmmm 15?
-Oderwałeś mnie od rozmowy z tymi błaznami żeby mi powiedzieć że chcesz zrobić eliminacje. Nie mogłeś z tym iść sam do Romildy?- Snape się uśmiechnął- przez twoją głupotę, cały dom Salazara ucierpi, bo do końca roku będziecie dobrani z Gryfonami. Na KAŻDYM przedmiocie.- powiedział wrednie nietoperz. Jeszcze w tamtym roku Draco byłby zły, nie on byłby wkurwiony, ale nie teraz.
-Super, to ja chce być z Granger w parze- Draco uśmiechnął się gdy usłyszał jak szczęka Mistrza Eliksirów uderza o podłogę
-Co, co , jak to.....
-Oh, no wiesz polepszyły mi się z nią stosunki po jej wizycie w Malfoy Manor- tu chłopak poruszył sugestywnie brwiami. - A teraz ja idę, nie chce by ktoś ukradł moją partnerkę.- nie czekając na odpowiedź profesora oddalił się pod jego klasę.
Stali tam już prawie wszyscy, brakowało tylko jego. Od razu podszedł do Diabła i Teo.
-Mam dla was dwie wiadomości. Dobrą i złą.- Zaczął Draco.
-Dawaj złą.
-Dawaj dobrą.
Powiedzieli w tym samy czasie wychowankowie domu węża.
-Dobra jest taka że mamy załatwione boisko, a zła choć w sumie dla mnie to nie jest zła widomość. Na każdym przedmiocie siedzimy z Gryfiakami.- Gdyby na korytarzu było ciszej to wszyscy by usłyszeli jak szczęki chłopaków opadają na ziemie. Zadzwonił dzwonek, i jak na zawołanie pojawił się Snape.
-Dyrektor, zażyczył sobie aby w tym roku. Na polepszenie stosunków między domami, uczniowie Slytherin'u usiedli z Gryfiakami- uczniowie domu Salazara się uśmiechnęli- pierwsza parą będą nasi prefekci Naczelni.
Draco uśmiechnął się cwanie, a Hermiona zrobiła ''niby'' przerażoną minę. Nie przeszkadzało jej to, wręcz przeciwnie, Harry zadawał nie wygodne pytania. Zaczynając od tego gdzie był po to od kogo dostała różę. Weszli razem. Malfoy skierował się od razu do ostatniej ławki a Hermiona do drugiej.
-Granger.
-Malfoy.
Powiedzieli w tym samym czasie. Do sali wszedł Zabini z jakąś Krukonką, eliksiry były jednym z niewielu przedmiotów w którym byli  wszyscy uczniowie. Bleise od razu skierował się do przed ostatniej ławki. Gdy siadł zwrócił się do Granger:
-Granger, chyba nie chcesz żeby przez ciebie twój dom stracił punkty. Widzisz, Snape jest już i tak dość zły, więc to źle się skończy dla twoich przyjaciół.
-Niech wam będzie- usiadła obok ślizgona. Draco i Blaise prowadzili ożywioną rozmowę. Po 10 minutach, każdy już miał parę. Adam był z Harrym, Ron z Charlottą -dobrze mu tak, pomyślała Hermiona- Teo z puchonką.
-Zrobimy sobie małą powtórkę widomości- zaczął Snape. Hermiona już zaczęła nasłuchiwać, ale coś jej zawzięcie przeszkadzało
-Granger, Granger
-Czego chcesz Malfoy.
-Myślałaś nad naszym zadaniem?-dziewczyna chwilę milczała.
-Tak, ogółem tak mi się wydaje że albo to jest u dyrektora, albo u któregoś nauczyciela.
-Czyli musielibyśmy sprawdzić- zaczął się zastanawiać-  zresztą dużo.
-Dwa już możemy wykluczyć. Lorena, bo jest tutaj nowy- brwi Dracona uniosły się ku górze- nie patrz tak na mnie, i Snape.
-Dlaczego akurat ich?
-Loren jest tutaj nowy. Nie wzbudza jak na razie podejrzeń, ani zaufania. Natomiast Snape, jest z nami to by nam od razu powiedział.
-W sumie racja, tą starą wariatkę Trelowny też możemy wykluczyć, ona nawet nie zabezpiecza pokoju zaklęciami.
-Nie mamy pewności- zaczęła Hermiona.
-Mamy, mieliśmy w tamtym roku zakład- Draco zaczął swoją opowieść o tym, który wypije naj mniej to pójdzie to pokoju profesorki, w samych bokserkach, i zaproponuje małe co nieco. Przegrał Teo, zrobił wszystko i dodatkowo zarobił guza. Hermiona, zaczęła się śmiać, zapomniała że jest w Hogwarcie, rozmawiając z Draconem czuła się jakby dalej była z w Malfoy Manor.
-Ale panna Granger, zna odpowiedź- powiedział Snape, oczy całej klasy zwróciły się ku dwójce młodych adeptów.
- A mógłby profesor powtórzyć pytanie?
-Móc to ja mogę, ale odjąć punkty twojemu domowi, minus 5 punktów od Gryfindoru- Draco zaczął się śmiać, a profesor wrócił do lekcji.
-Pogadamy później- szepnęła Hermiona i zaczęła się zgłaszać. Zadzwonił dzwonek. Gryfonka szybko spakowała swoje rzeczy i wyszła z klasy.
-Co to było Draco- spytał Adam
-A tobie o co chodzi, już sobie nie mogę z nią porozmawiać. Zakochałeś się czy co?- jak zwykle nie czekając na odpowiedź, odszedł. A do Adama podeszła blondynka.
-Musimy zacząć działać po inaczej będzie źle.
-Wiem.
♥♥♥
-Hermiona, czekaj- dziewczyna się zatrzymała- o co chodzi Harry?
-Co to miało znaczyć ?
-Nie rozumiem o co ci chodzi.
-O to z Malfoyem. Hermiona to nasz WRÓG- te słowa podziałały na dziewczynę bardzo mocno. Kto jest jej wrogiem? Sześć lat ją wyzywał, poniżał, przypominał że jest nic nie warta.
♥Wspomnienie♥
-Granger, gdzie się tak spieszysz? Biegniesz po wyniki krwi do pielęgniarki?- spytał szyderczo Malfoy.
-Daj mi spokój.- Tylko nie płacz myślała wtedy dziewczyna. Nie daj mu tej satysfakcji.
-Ja ci mogę powiedzieć że masz szlamowatą, krew. To widać z daleka. Bo widzisz już szczury, mają czystszą krew niż ty.
-Odpierdol się ode mnie. Nie masz prawa mnie obrażać na każdym kroku, jesteś tylko pieprzonym śmierciożercą, nic nie wartym ścierwem!
-Uważaj co i do kogo mówisz, rozumiesz. Jeszcze jedna taka akcja a pożałujesz.-Zbliżył się do niej, stała teraz oparta o ścianę, był o kilka centrymentów prze nią. Odwrócił się odszedł, a ona jak zawsze osunęła się po ścianie i zaczęła płakać.
♥Koniec wspomnienia♥
Nazwała go ścierwem, a teraz sama była śmierciożerczynią. To wspomnienie było najgorsze, zawsze gdy o nim myślała przypominało jej się akurat to. Bolało to. Nawet teraz, wiedziała że jego stosunki co do niej się zmieniły, jakby nie patrząc Marvolo ją szanował. Wszystko było nie tak.
-HERMIONA! Słuchasz mnie?- dobiegł ją głos Pottera.
-Harry, posłuchaj. Tak śmiałam się z Malfoyem. Może to jest mój wróg, ale to właśnie będę z nim mieszkać przez rok, to właśnie z będę patrolować korytarze. Będę z nim spędzać prawie całe dni. Może nawet będziemy razem walczyć na wojnie, albo przeciw sobie. Harry, nie dałabym rady jak na razie się z nim użerać. Zrozum mnie proszę- doszli pod sale Obrony, byli już prawie wszyscy.
-Hermiono, tak mi przykro do tego ta sprawa z Ronem, ja niechcę cię stracić, boję się o ciebie to tyle.
Zadzwonił dzwonek, w drzwiach stanął on. Dziewczyny zaczęły wzdychać, Loren Redbird.
-Zapraszam wszystkich do środka, proszę abyście usiedli tak jak na eliksirach, a jak ktoś nie ma partnera, ktoś może z ławki obok.
Hermiona weszła do sali wraz z Harrym jako jedni z ostatnich, Malfoy już siedział w ostatniej ławce, przed nim siedzieli Teo i Blaise.
-Powodzenia- szepnął Harry.
Lekcja mijała zaskakująco spokojnie, Malfoy gadał z kolegami a Hermiona zgarniała punkty.
-Najpierw Czarny Pan teraz Redbird. Granger szalejesz- zaśmiał się Malfoy.
-Nie rozumiem o co ci chodzi.
-O ładny naszyjnik, że akurat z domu Salazara, a tak przy okazji Loren cię wzrokiem pożera, a mnie zabija.
-Udam że tego nie słyszałam- powiedziała dziewczyna.
-Polecam iść do magomedyka, jak masz problemy ze słuchem.
-Nie mam problemów ze słuchem.-Zadzwonił dzwonek
-O, Grenger słyszałaś dzwonek, jeszcze wspólna godzina. Rozkosznie. Co masz potem?
-Mamy razem transmutacje, dwie godziny tak na marginesie, Starożytne runy i numerologie. I jedne zaklęcia.
-I to wszystko razem, Granger stajesz się  nie odłącznym elementem mojego życia.
Takie i tym podobne rozmowy towarzyszyły im do końca dnia. Uczniowie domu Godryka dziwli się, że ich Hermiona Grenger, mózg każdej akcji rozmawia z ich wrogiem numero uno Draconem Malfoyem. Co bardziej ich niepokoiło to fakt że uczniowie domu Salazara jakoś to przyjmują. Wiedzieli jaka jest sytuacja, że nie warto z nią zadzierać, a naszyjnik, który wisiał na jej szyi mówił sam za siebie.
Draco, gdy tylko wrócił do swojego pokoju to wziął Rigela na spacer, gdzie oddał się myśleniu na temat panny H. G. Później poszedł razem ze swoim pupilem na kolację, a następnie czekał na swoją wspólniczkę, aż ta wróci z kolacji.
♥♥♥
Hemiona wraz z Harrym siedziała w jednej z opuszczonych klas. I rozmawiała o Malfoy'u.
-Zostawmy, już jego temat. Harry, co z horkruksami?- Spytała dziewczyna. Marvolo się ucieszy gdy dowie się co ona wie na ten temat.
-Chcieliśmy, razem z Ronem wyruszyć już teraz, ale wiesz tak bez ciebie.
-Rozumiem, dobrze że wróciliście do Hogwartu, uważam że powinniśmy wyruszyć dopiero w Marcu, Harry nie zrozum mnie źle, ale ja na razie nie mogę. Nie doszłam jeszcze do siebie po tej sytuacji z Ronem. Do tego wzbudziło by to podejrzenia że od razu po rozpoczęciu roku szkolnego my znikamy.
-Masz racje, ale może zrobimy to trochę wcześniej?
-Zobaczymy jak się sytuacja potoczy. Wiesz coś na temat horkruksów?
-Podejrzewamy że są one powiązane z założycielami Hogwartu.
-Tiara Roweny, Czarka Helgi i naszyjnik Salazara-  ten sam, który ja mam na szyi, ta myśl przebiegła Hermionie przez głowę.
-Tak, muszą być gdzieś ukryte, do tego Nagini, jego wąż
-Możliwe Harry, teraz wszystko jest możliwe.- Jak on na to wpadł pomyślała.
-Chodź na kolacje.
Milczeli, tak było wygodniej. Weszli do Sali, patrzyli na nich ale ona popatrzyła na niego on nią. Wiedziała że chce rozmawiać. Usiadła przy swoim stole, stole i zaczęła jeść.
-Hermiona, możemy porozmawiać?- spytała Ginny.
-Nie teraz i nie tutaj.
-A możemy jutro, po lekcjach od razu?- wstał od stołu, Rigel szedł za nim pies chciał do niej podbiec, ale trzymał go.
-Dobrze.
Odczekała chwilę, pożegnała się z przyjaciółmi. Czuła że ktoś ją obserwuje. Niebieskie tęczówki, obserwowały każdy jej ruch.
Szła szybko, nie żeby jej się spieszyło tylko co no właśnie, nie wiedziała. Wypowiedział hasło, siedział tam i czekał na nią. Rigel gdy tylko ją zobaczył pobiegł do niej i skoczył na nią z taką siłą że wylądowali razem na ziemi. Pies zaczął ją lizać, ale jej to nie przeszkadzało do momentu w którym się nie zaczął śmiać.
-Pomógłbyś a nie- zaczęła.
-Rigel, noga.- wstał z fotela. Podszedł do dziewczyny i podał jej rękę. Ona ją przyjęła. Znów stali tak blisko siebie, jakby byli w znów w bibliotece. Lubiła patrzeć w jego oczy, były inne. On mógł powiedzieć to samo, było w nich tyle ciepła. Zaprowadził ją do fotela, usiadła. On usiadł na kanapie, wziął butelkę Ognisej.
-Chcesz?-spytał.
-Nie, jutro szkoła. Musimy się pospieszyć. Draco, Harry chce iść szukać horkrksów, jakby tego było mało on wie czym one są.
-Ej, mamy jeszcze czas, coś się wymyśli. Będziemy musieli włamać się do pokoju nauczycieli. Zdajesz sobie z tego sprawę?
-Tak, zdaję i to właśnie mnie przeraża. Idę się wykąpać.
Kiwnął głową, myślał o niej. Nie była najładniejsza w całej szkole, ale była ładna. Miała inteligencje, a inteligentnych dziewczyn  tej szkole nie było. Ona była Czarnego Pana, widział to. Niby jak miała się z nim mierzyć. Wyszła z łazienki, ubrana w za dużą piżamę w jednorożce, była inna. Normalnie laski byłby ubrane w krótką koszulkę. Ale nie ona, była inna była wyjątkowa.
-Dobranoc Draco.
-Dobranoc Granger.
♥♥♥
Hello!
Na początku mam dla was wiadomość. Rozdział dopiero za dwa tygodnie 8 maj, ale od czerwca rozdziały będą dodawane co tydzień i  jak wszystko dobrze pójdzie to będą dłuższe. Zapraszam na mojego drugiego bloga http://socolddramione.blogspot.com/
XOXO
MadzikM