niedziela, 27 marca 2016

Rozdział13- Hogwart

W jej stronę biegli Wesleyowie i Harry Potter. Myśli Hermiony pędziły jak szalone. Z jednej strony gdy ich zobaczyła miała ochotę do nich podbiec i ich uściskać. Jednak z drugiej strony jej umysł podpowiadał jej że powinna jak najdalej uciekać.
TRZASK!
Obok niej pojawili się ślizgoni oraz Adam i Charlotta. Odwróciła się, zaczęła biec.  Wpadła do pociągu niczym burza. Rzuciła zaklęcie wyciszające, oraz kameleona na przedział. Oparła głowę o szybę i odpłynęła w krainę snów.
Gryfoni wpadli prosto w grupę obecnych, jaki i przyszłych ślizgonów.
-Patrzcie jak chodzicie- warknął na nich Draco, nie lubił ich. Nie.... on ich nienawidził. Wiedział że to oni zrobili coś jego Granger. Zaraz jakiej jego... Przecież mają tylko wspólne zadanie. Czy to tylko tyle? Draco całkowicie zatracił się w myśleniu o Hermionie.  Z jego myśli wybudziły go dopiero głupi Wesley.
-A, ty co Malfoy! Zawiesiłeś się?!
-A, ty co Wesley zgubiłeś swoją szlamę? Czy sama wreszcie zrozumiała, jaki to jesteś nieudolny, brzydki, biedny, głupi...-zaczął wyliczać Draco, ale jego tyradę wad Ronalda Biliusa Wesleya przerwał Adam.
-Draco, nie traćmy czasu na tych- spojrzał na nich z pogardą- ludzi.
Draco odwrócił się na pięcie z zamiarem odejścia, ale Wesley postanowił się na kimś wyżyć. Malfoy zawsze na nim się wyżywał więc teraz gdy on ma zły humor to się on się z niego ponabija.
-Tak uciekaj ze swoim śmierciożerczymi przyjaciółmi, tchórzofretko- Malfoy jak na zawołani się odwrócił. Z jego oczu bił chłód, oraz nienawiść. Harry oraz reszta Wesleyów, która wolała się nie wtrącać, teraz zaczęli się bać o Rona. Dumbledore powiedział im że Dracon ma zostać nowym Prefektem Naczelnym i żeby trzymali się od niego z daleka. Ale Ronald jak to on nigdy nikogo nie słuchał. Kontynuował jak on to nazwał w myślach '' Mieszanie Malfoya z błotem i poniżanie go''.  - Tylko tego nauczył cię twój ojciec.... Zachowujesz się jak baba, a nie nawet gorzej. HAHAHA! Zapomniałem że w waszej rodzinie uczycie się tylko jak zabijać, atmosfera jest u was sztywniejsza niż szata po wykrochmaleniu. A tak zapomniałem że wy nic nie potraficie sami zrobić.
Draco był trzymany przez Adama z jednej strony a przez Bleisa z drugiej. Charlotta postanowiła że się wtrąci bo nikt, ale to NIKT nie będzie obrażał JEJ Dracona.
-Ty, co ty wiesz o życiu- Ron spojrzał na dziewczynę, na jej widok małe trybiki w jego móżdżku zaczęły pracować na przyspieszonych obrotach. Musiał tą dziewczynę zdobyć była idealna. Nie to co Hermiona. - Za kogo ty się uważasz żeby obrażać Dracona, a jakby tego brakowało to całą rodzinę Malfoyów?! Nazywasz go tchórzofretką, bo się nad tobą zlitował?! Bo ci w ten twój krzywy pysk nie przyłożył? Myślisz że jesteś od niego lepszy bo co? Enfer! Jesteś niby wielkim przyjaciele Harrego Paottera.
-Ron, daj spokój wiesz dobrze że nic nie wskórasz- Ginevra nie chciała żeby jej brat znów był wyśmiewany przez Malfoya.
-Idziemy- powiedział Draco. Zrobił już pierwszy krok w stronę pociągu, ale Ron zaczął się śmiać. Malfoy odwrócił się tak szybko że jego przyjaciele nie zdążyli go złapać. Podszedł do Wesleya, podniósł rękę i później było już tylko słychać odgłos łamiącego się nosa i upadku na ziemię Rona.
Draco uśmiechnął się. Odwrócił na pięcie i odszedł. Szedł szybko nie zważał na to że jego przyjaciele ledwie za nim nadążają. Wreszcie znalazł wolny przedział. Otworzył okno, wyciągnął paczkę papierosów. Od razu wyciągał jednego. Wsadził go do ust, podpalił go różdżką. Zaciągną się pierwszy raz, drugi, trzeci. Do przedziału wpadli zdyszani Diabeł i Teo.
-Draco...- zaczął Teo.
-Co to miało być. Draco kurwa może mieć przejebane. - dokończył Bleise.
-Nie mam ochoty, o tym rozmawiać na razie- powiedział spokojnie Draco.
♥♥♥
Hermiona, obudziła się dość szybko. Gdy pociąg zahamował ona spadła z siedzenia. Podniosła się i jednym ruchem różdżki zmieniła swój strój na szatę Hogwartu. Wzięła kufer z pułki i  wyszła z przedziału. Na korytarzu mijała się z kilkoma znajomymi osobami. Przeważnie byli to członkowie Gwardii Dumbledora.
-Witaj Hermiono- usłyszała głos za swoimi plecami, szybko się obróciła i od razu na jej ustach pojawił się wielki uśmiech.
-Luna, miło cię widzieć- lubiła tą dziewczyna. Mimo że była inna, to ta inność w niej była niesamowita. Wyszły razem z pociągu dyskutując na temat obecnych czasów, nauki. Gdy wsiadły do powozu Luna zadała pytanie to którego najbardziej się obawiała:

-Hermiono, co się stało... Ron do mnie pisał w wakacje, pytał się czy widziałam cię.

-Luno, przepraszam cię ale ja nie jestem jeszcze gotowa żeby o tym rozmawiać- twarz Hermiony była blada jak kreda.

Wyszły z powozu, były jednymi z pierwszych. W ciszy ruszyły w stronę zamku, przed którym stała już wice dyrektorka Minerva McGonagall. Gdy tylko ujrzała Hermionę na jej ustach pojawił się uśmiech.
-Hermiono, miło cię widzieć.
-Panią również. - powiedziała Hermiona chodź myślała całkowicie inaczej.
-Hermiono myślę że powinnyśmy już iść-  od dalszej rozmowy z profesorką uratowała ją Luna.
-Też tak sądzę. Żegnam-  powiedziała Hermiona, po czym nie czekając na Lunę weszła do Wielkiej Sali.
Wielka Sala, jak co roku wyglądała niesamowicie. Cztery długie stoły nad którymi wysiały herby każdego z czterech domów. Nad stołem nauczyli wysiał herb Hogwartu. Prawie wszystkie miejsca przy ich stole były zajęte brakowało tylko profesor McGonnagall. Sala zaczęła wypełniać się uczniami. Hermiona usiadła na swoim stałym miejscu przy stole lwa. A Luna podeszła do stołu krukonów.  Przed Hermioną usiadła Harry a po jej prawej stronie Ginny. Rona dostrzegła siadającego kilka miejsc dalej.
-Hermiono.... -zaczęła Ginny. Hermiona popatrzyła na nią, a panna Weasley kontynuowała- no wiesz.... gdzie ty byłaś.
-Ginny ja... byłam w starym domku letniskowym. Domek był na obrzeżach Anglii. I ja sama nałożyłam zaklęcia. Przepraszam was, ale musiałam to jakoś sobie wszystko poukładać. Proszę was na razie, przez kilka dni, tygodni nie chcę się na razie widzieć z Ronaldem.
-Hermiono, szanujemy to co mówisz. Martwiliśmy się o ciebie. Dumbledore...- do sali weszli pierwszoroczni z profesorką na czele.
-Harry, posłuchajmy tego co ma nam tiara do powiedzenia.- chłopak skiną głową a tiara zaczęła śpiewać:
Może nie jestem śliczna,
Może i łach ze mnie stary,
Lecz choćbyś świat przeszukał,
Tak mądrej nie znajdziesz tiary.
Możecie mieć meloniki,
Możecie nosić panamy,
Lecz jam jest Tiara Losu,
Co jeszcze nie jest zbadany.
Wiem to że ta co miała być na zawsze,
Pomyliły się i na złą stronę przejdzie
Choćbyś swą głowę schował
Pod pachę albo w piasek,
I tak poznam kim jesteś,
Bo dla mnie nie ma masek.
Śmiało, dzielna młodzieży,
Na głowy mnie wkładajcie,
A ja wam zaraz powiem,
Gdzie odtąd zamieszkacie.
Może w Gryffindorze,
Gdzie kwitnie męstwa cnota,
Gdzie króluje odwaga
I do wyczynów ochota.
A może w Hufflepuffie,
Gdzie sami prawi mieszkają,
Gdzie wierni i sprawiedliwi
Hogwarta szkoły są chwałą.
A może w Ravenclawie''
Zamieszkać wam wypadnie
Tam płonie lampa wiedzy,
Tam mędrcem będziesz snadnie.
A jeśli chcecie zdobyć
Druhów gotowych na wiele,
To czeka was Slytherin,
Gdzie cenią sobie fortele.
Więc bez lęku, do dzieła!
Na głowy mnie wkładajcie,
Jam jest Myśląca Tiara,
Los wam wyznaczę na starcie!

Po czym kolejno dzieci podchodziły, najwięcej osób trafiło do Gryffidoru i Slytherinu. Ostatnimi byli LaKatze, którzy zostali przydzieleni do Slytherinu. Oczywiście obydwoje wzbudzali zachwyt u płci przeciwnej.

-Witam was w kolejnym roku w Hogwarcie. Przypominamy wam że wstęp do Zakazanego Lasu jest zakazany. Pan Filch prosił aby przypomnieć że wnoszenie i używanie produktów Weasle'ów na terenie szkoły jest zakazany. Ostatnia informacja Prefektami Naczelnymi w tym roku zostaną Hermiona Granger z Gryffindoru oraz Draco Malfoy ze Slytherinu. A teraz smacznego.
Hermiona uśmiechnęła się, od razu wzięła się za jedzenie. Od opuszczenia Malfoy Manor nic nie jadła. Poczuła czyjeś spojrzenie na sobie podniosła wzrok i jej spojrzenie skrzyżowała się z czarnymi oczami Severusa Snapa.
-Hermiono, gratuluje. Zostałaś Prefektem- powiedział Harry po czym uśmiechnął się do niej.
-Malfoy, Zabini i ten cały LaKatze się tu patrzą- powiedziała Ginny. Hermiona popatrzyła w stronę stołu ślizgonów. Jak zwykle w centrum uwagi był Malfoy, panny z domu Salazara robiły do niego słodkie oczu w nadziej że zwróci na nie uwagę. Na razie nie bo był zbyt zajęty obserwowaniem Granger i Wesleya. Mimo on siedział kilka miejsc od niej cały czas patrzył na nią. A w myślach Rona pojawiły się sceny tego co wydarzyło się w pokoju na wakacjach.
Na przeciwko Dracona siedział Adam, który żywo rozmawiał z Diabłem i Teo, którzy siedzieli po obu stronach Dracona. Charlotta obmyślała plan jakby uwieść Dracona.
-Ci LaKatze są jacyś dziwni- zaczęła Ginny.
-Dlaczego tak sądzisz? Fakt że od razu usiedli z Malfoyem nie znaczy że oni też muszą być źli.-powiedziała Hermiona.
-Ja wiem że ty w każdym widzisz dobro.
-Mylisz się nie w każdym..
-ALe..
-Ta cała Charlotta dowaliła Ronowi po prostu, a Harry uważa ja za sexi, ładna czy coś w tym stylu- powiedziała Ginny.
-Och, no wiesz ja jeszcze nie miałam możliwości rozmowy z nimi- skłamała Hermiona. - A teraz powiedzie mi co się dzieje w Zakonie.
-Znaleźli Remusa-zaczął Harry- próbowaliśmy się dowiedzieć czegoś więcej o jego śmierci- Hermiona zakryła usta ręka, nie dlatego że było jej przykro tylko, żeby zamaskować swój uśmiech. Udało im się nikt się niczego nie dowiedział.
-To straszne, mam nadzieje że zostanie...
-Yhm, przepraszam że wam przeszkadzam, ale panna Granger pójdzie teraz ze mną.- powiedziała profesor McGonagall.
-Tak, oczywiście. Zobaczymy się jutro na śniadaniu- powiedziała Hermiona po czym poszła za profesorką.
-Pan Malfoy, już na nas czeka-powiedziała.
-Dobrze.
Szły w milczeniu, gdy doszły do jej gabinetu. Hermiona zobaczyła Malfoya opierającego się o kolumnę i patrzącego w okno.
-Panie Malfoy zapraszam- otworzyła drzwi do swojego gabinetu.
Usiadła przed wielkim biurkiem, na którym było pełno papierów. Hermiona i Draco  usiedli na dwóch wolnych krzesłach.
-Jak już wiecie zostaliście wybrani Prefektami Naczelnymi. Wybraliśmy was dlatego że jesteście najlepsi i taki macie dawać przykład. Możecie odejmować punkty, ale w umiarze. Również możecie dawać szlabany, ale sami będzie pilnować uczniów. A teraz za mną.
Szli szybko zatrzymali się przed portretem kobiety. Kobieta ta siedziała na krześle i patrzyła się w lustro, poprawiając włosy co chwilę.
-Hasło to ogień i lód. Możecie wejść do środka.
Profesorka odeszła a przed nimi otworzyło się wejście. Pokój wspólny był troszkę mniejszy niż pokoje wspólne ich domów. Uwagę Hermiony przykuła biblioteczka a Dracona barek. Hermiona wyciągnęła swoją ulubione książke czytaj Historie Hogwartu a Draco swój ulubiony alkohol Ognistą. Usiedli w tym samy czasie na kanapie, która stała przed kominkiem. Po ich prawej stronie stała para drzwi, do ich pokoi. A po lewej stronie były drzwi do łazienki.
-Granger, Granger jeszcze się dobrze rok szkolny nie zaczął a ty już w książkach? -spytał smok.
-Malfoy, czy ty w ogóle korzystasz z tego pustego tlenionego mózgu, który masz?
-Słyszałaś McSztywną jestem najlepszy...
-Jesteśmy, dostaliśmy zadanie nie możemy tego spieprzyć
-Łał Granger prawie przeklnełaś widzę że robisz postępy
-Kpisz czy o drogę pytasz? To że nie zachowuje się tak prymitywnie jak ty i nie klnę na prawo i lewo nie znaczy że w ogóle nie przeklinam.
-Ognistej?
-Tak poproszę.- Draco wyczarował szklankę i nalał Ognistej. Podał Hermionie. Wyciągnął paczkę papierosów.
-Papierosa?
-Czy ty się nie zapędzasz?
-O co ci tym razem chodzi!
-Robisz z NASZEGO pokoju wspólnego jakąś melinę. Nie będzie tutaj palił!
-Bo co?
-Bo ci zabraniam!
-Za kogo ty się uważasz żeby mi rozkazywać!
-Będzie tak jak ja mówię, albo zablokuje barek!
-Granger, ty chyba żartujesz?!
-Nie mówię poważnie!
-Nienawidzę cię Granger!
-Wzajemnie!
-Ale żeby było jasne ja zajmuje łazienkę pierwszy!

Po czym odwrócił się na pięcie i wszedł do swojego pokoju.  Hermiona zrobiła to samo. Gdy weszła do swojego pokoju, aż zamarła był idealny. Przypominał trochę jej pokój w Malfoy Manor. Pokój był w barwach domu lwa, wielie łóżko z baldachimem, oraz dwa fotele przed kominkiem. Hermiona machnęła i z jej kufra ciuch same ułożyły się w szafie to samo zrobiła z książkami.  Po czy rzuciła się na łóżko i odpłynęła w krainę Morfeusza.

Draco po wyjściu z pokoju zapalił dwa papierosy i wypił pół butelki ognistej. Poszedł na szybki prysznic. W jego głowie siedziała ciągle panna Granger, która znajdowała się w pokoju obok. Nie wiele myśląc ubrał dres koszulkę. I wyszedł z pokoju skierował się do drzwi obok. Zapukał ale nikt mu nie odpowiadał. Otworzył drzwi i wszedł do środka. Nigdzie jej nie widział dopiero gdy spojrzał na łóżku. Uśmiechnął się sam do siebie. Podniósł lekko Herminę odgarnął pościel i wsadził ją pod nią po czym ja przykrył, odgarnął kosmyk włosów z jej czoła i poszedł spać.

Hermione obudziły promienie słońca. Wyszła szybko z łóżka i skierowała się w stronę łazienki. Wzięła odprężająca kąpiel i wyszła z wanny. Wróciła do pokoju. Ubrała mundurek szkolny i wyszła na śniadanie. Miała nadzieje że po drodze spotka Dracona. Weszła do sali gdzie było już dużo osób w tym On jak zwykle idealnie wyglądający. Hermiona usiadła przy stole i zaczęła jeść tosta. Nagle podleciał do niej duży kruk. Hermiona wzięła odwiązała list a ptak odleciał. Gdy rozrywała rodowa pieczęć uśmiechała się do siebie. Przeczytała szybko treść listu:
Droga Hermiono!
Miłego pierwszego dnia w szkole.
M.

-Draco, to sowa Czarnego Pana- powiedział Teo. Dzieci śmierciożerców wiedzieli że ten ptak należy do Marvola, czekali aż ptak podleci do ich stołu ale on poleciał do domu lwa. Wszyscy patrzyli jak na ustach Hermioy pojawia się uśmiech.

-Czarny Pan i Granger?! Robi się ciekawie- powiedział Zabini a dwójka ślizgonów zaciskała ręce pod stołem, ze złości.

♥♥♥
Przepraszam że tak późno, ale wkrótce egzaminy a ja nic nie umiem dlatego kolejny rozdział 23/24 kwietnia. Wesołych Swiat ♥

https://ask.fm/dramionepol

niedziela, 6 marca 2016

Rozdział12- Trudne zadanie

-Masz się pozbyć tej szlamy!-krzyczała starsza blondynka.
-Powiedz mi jak mam to zrobić ?-spytała dziewczyna z pogardą.- Jesteś ślepa czy głupia? Ona jest perełką Czarnego Pana.
-Ty gówniaro, jak się do mnie odzywasz, nie zniżaj się do poziomu tej szlamy! Nie obchodzi mnie jak masz to zrobić masz się postarać, by do końca roku szkolnego Draco Malfoy się w tobie zakochał.!
-Chyba wiem kto mógłby nam pomóc...
♥♥♥
Nagle nie ważne było to że przez tyle lat się nienawidzili, teraz liczyli się tylko oni. Postawił ją na ziemi objął ją jedną ręką w pasie. Ona mu zarzuciła rękę na kark. Ich twarze zaczęły się zbliżać. Dzieliły ich milimetry, jego usta znalazły się na jej. Całował ją delikatnie. Hermiona musiała przyznać że Dracon Malfoy był dupkiem ale całować to on umiał.
Usłyszeli huk. Natychmiast odskoczyli od siebie. Na policzkach Hermiony pojawiły się dwa czerwone rumieńce. W drzwiach stał Adam.
-Słuchajcie Czarny Pan kazał was zawołać- powiedział patrząc raz na Hermione a raz na Draco.
-Tak, już idziemy. Granger zostaw te książki skrzaty ci je później przyniosą- nie czekając na odpowiedź dziewczyny wyszedł z biblioteki.
-To może my też chodźmy?-spytała Hermiona, nie przepadała za Adamem coś jej w nim nie podobało się. Ogółem cała rodzina LaKatze wydawała się jej dziwna, może z wyjątkiem ich ojca on wydawał się w miarę normalny.
-Chodźmy.-wyszli razem z biblioteki- pierwszy raz w Malfoy Manor?
-Tak- odpowiedziała szybko Hermiona, nie chciała wdawać się w rozmowę z nim.
Szli w ciszy, na szczęście droga z jadalni do biblioteki minęła im szybko. W jadalni byli już wszyscy, brakowało tylko ich. Adam usiadł po prawej stronie ojca, który siedział naprzeciw Marvola u szczytu stołu.
-Hermiono, zająłem Ci miejsce- powiedział Marvolo.
Hermiona zajęła miejsce po prawicy Marvola, obok niej siedziała Bellatix a naprzeciwko niej Lucjusz.
-Smacznego!-powiedział Marvolo na ca wszyscy mu odpowiedzieli.
Hermiona uśmiechnęła  się do Pansy, która siedziała niedaleko naprzeciwko Bleisa. Zauważyła też że Draco siedzi koło matki a koło niego Teo i Bleise.
-Jak ci się podoba biblioteka?-spytał Marvolo
-Jest bardzo duża, znalazła kilka książek które mi się podobają. Malfoy... to znaczy Draco powiedział że mogę je sobie wziąć - powiedziała Hermiona Marvolo się do niej uśmiechnął.
Reszta kolacji minęła im w ciszy.
♥♥☻
Dni mijała nim mieszkańcy Malfoy Manor się obejrzeli nastał 31 sierpnia. Te kilka dni minęły im różnie. Hermiona starała jak najwięcej czasu spędzać z Marvolo i Pansy. A unikała Dracona jak diabeł wody święconej. Nie rozmawiali ani razu od dnia kiedy się pocałowali. Hermiona nie powiedziała o tym nawet Pansy, z którą bardzo się zżyła. Wiedziała że mogła jej zaufać. Marvolo również okazał się dla niej dużym wsparciem, rozmawiali na wiele różnych tematów.
(kilka temu)
Hermiona i Marvolo mieli zwyczaju przesiadywać na fontannie w ogrodzie. Zazwyczaj było tak że Hermiona gdy przychodziła pod ich fontannę on już na nią czekał.
Raz gdy rozmawiali na temat powrotu do Hogwartu, Hermiona rozpłakała się a Marvolo ją przytulił wtedy pomyślała że Marvolo jest ideałem chłopaka. Dla niej.  On wtedy się od niej odsunął i powiedział że to się nie powinno nigdy zdarzyć, Hermiona przepłakała pół nocy przez to ale jej stosunki z Marvolo się nie zmieniły.
Draco te dni spędzał na piciu ognistej z przyjaciółmi i Adamem. Oraz przed uciekaniem przed napalonymi panienkami czyli Greengers obiema Davis i ku jego rozpacz panny LaKatze, która raz wparowała do jego pokoju w krótkiej spódniczce, i krótkim topie i w 10 cm obcasach. Draco doszedł do wniosku że jakby się uparł to mógłby zabić ją tymi obcasami. Coraz częściej w jego myślach pojawiała się Hermiona Granger. Chciał z nią porozmawiać, ale gdy pewnego razu zobaczył ją jak się przytula z Czarnym Panem odeszła mu ta ochota. Teo i Bleise próbowali wyciągnąć z niego co się dzieje, ale on milczał. Ufał przyjaciołom, ale o tej sprawie wolał nikomu nie mówić.
♥♥♥
Hermiona właśnie przemierzała korytarze Malfoy Manor, było już późne popołudnie. Nie miała pojęcia o co może chodzić Marvolo. Owszem widzieli się dzisiaj, ale nic jej o tym nie wspominał. Zapukała do drzwi. Usłyszała ''Proszę'' W środku siedział Marvolo ale naprzeciw niego siedział ktoś.
-Witaj, Hermiono chciałbym Ci przedstawić Lorena Redbird- osoba, jak się okazało mężczyzna wstał z fotela i odwrócił się w stronę Hermiony.  Z jej ust wydobył się świst. Mężczyzna miał około 28  lat był wzrostu Marvola, ale niższy od Draco. Był brunetem oczy miał brązowe. Widać było że jest dobrze zbudowany bo koszulka którą miał na sobie, pokazywała jego mięśnie.
-Loren Redbird, miło mi - przywitał się.
-Hermiona Granger- wydukała Hermiona.
-Słyszałem że kończysz w tym roku Hogwart prawda? -spytał jej.
-Tak ostatni rok.
-To się świetnie składa bo widzisz ja będę w tym roku uczył OPCM- uśmiechnął się do niej.
-Oh, to...-wypowiedz dziewczyny przerwało pukanie do drzwi.
-Proszę!-powiedział Marvolo.
W drzwiach stał nie kto inny jak Draco Malfoy. Wyglądał jak zwykle idealnie. Gdy Hermiona na niego patrzyła musiała przyznać że był no cóż idealny. Marvolo i Loren razem wzięci wyglądali gorzej od niego. Nie widzieli się przez tydzień.
Gdy tylko ją zobaczył coś w nim ruszyło wyglądała inaczej od tych pustych idiotek.  Widział wzrok Redbira do niej, nawet Czarny Pan na nią patrzył ale ona patrzyła tylko w jego stronę. 
-Redbird, co ty tu robisz?- spytał młody Malfoy, znał wszystkich śmierciożerców a Lorenbył jednym z nich.
-Malfoy, nie twój interes. Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie.- powiedział Loren po czym zwrócił się do Marvola i Hermiony- Marvolo, Hermiono- ucałował ją w rękę. I wyszedł.
-Przejdźmy do sedna sprawy - Marvolo usiadł za biurkiem- mam dla was zadanie.
-Jakie?- spytali jednocześnie.
-Macie zdjąć barierę chroniącą Hogwart- powiedział Marvolo jakby to była najprostsza rzecz na świecie.
-Marvolo, to jest a wykonalne... -próbowała go przekonać Hermiona.
-Macie czas do końca kwietnia. W maju chce widzieć list o dokładnej godzinie i dacie zdjęcia bariery. Nie obchodzi mnie jak to zrobicie macie to zrobić i koniec kropka-  Hermiona teraz wiedziała dlaczego każdy się go boi, teraz zaczęła rozumieć co znaczy być w szeregach Czarnego Pana. Bała się, że jeśli nie wykona zadania to Czarny Pan ją zabije, albo żuci w nią jakąś klątwą, którą kiedyś ją nauczył.
-A teraz możecie iść, pamiętacie jutro wracacie do Hogwartu macie się zachowywać jakby nic się nie stało, nie zmieniło- myśli dwójki uczniów od razu powędrowały do incydentu w bibliotece.
-Dobranoc- powiedzieli i wyszli.
Szli w ciszy, odgłos ich kroków niósł się echem po korytarzu.
-Granger..-  postanowił przerwać ciszę Malfoy.
-Tak?
-To w bibliotece ten pocałunek...
-To nie powinno mieć miejsca zapomnijmy o tym. Tak będzie najlepiej- te słowa kryły w sobie tyle bólu, ale Draco nie usłyszał tego.  Doszli do pokoju Granger.
-Tak będzie najlepiej. Dobranoc.- nie odszedł czekał, sam nie wiedział na co. Na to żeby powiedziała że nie chce tego kończyć?
-Draco..-spojrzał w jej brązowe tęczówki-Dobrano- zniknęła za drzwiami. Gdy tylko zamknęła drzwi oparła się o nie czołem, nie świadoma tego że po drugiej stronie on robi to samo. Po jej policzku zaczęły spływać łzy. Usiadła pod drzwiami nawet nie wiedząc kiedy zasnęła.
Draco stał jeszcze chwilę oparty o drzwi Hermiony. Minęła minuta, później druga a on stał. Przecież to szlama jak mogę o niej myśleć.
Ale ładna szlama. Jego myśli zaczęły kotłować mu się w głowie. Odwrócił się na pięcie i odszedł. W jego pokoju czekali już na niego jego przyjaciele.
-Co jest Draco?- spytał Diabeł, wiedzieli z Teo że Draco był u Czarnego Pana tylko nie wiedzie po co.
-Mamy z Granger zdjąć barierę blokującą aportację i deportację do Hogwartu- powiedział Draco, sięgając po szklankę z Ognistą. Wypił do dna.
-Adam się o nią pytał- powiedział Teo.
-Tak? -spytał Draco starając się zabrzmieć naturalnie, ale jego przyjaciele dobrze go znali i widzieli że coś go gryzie i to ma związek z gryfonką.
-Pytał się o was- brwi Dracona podniosły się ku górze- i ogółem o to jaka jest, co lubi itp.
-Zmieńmy temat- tak jak powiedział Draco zmienili temat. Wypili butelkę Ognistej z racji tego że jutro wracają do Hogwartu nie mogli pozwolić sobie na więcej. Rozmawiali na błahe tematy. Około 23 Teo i Bleise wyszli Draco wziął prysznic i poszedł spać.
-Diable, wiesz że coś się dzieje?-spytał kolegi Teo.
-Widzę to Teo ale dopóki on nam nie powie co się stało nic nie możemy zrobić- odpowiedział mu Bleise.
-Możemy, musimy tylko trzymać LaKatze zdala od nich- powiedział Teo a na jego ustach pojawił się typowo ślizgoński uśmieszek.

♥♥♥
W Norze jak zwykle panował wielki harmider nikt nie był spakowany a było już po 10. W kuchni ku zdziwieniu wszystkich siedziała Pani Wesley i rozmawiała ze swoim mężem.
-Arturze, a co jeśli ona nie wróci? Jeśli złapali ją śmierciożercy?- do kobiety dopiero teraz zaczęło docierać to że jeśli w ciągu godziny nie zobaczą Hermiony to będzie znaczyło najgorsze.
-Molly, Severus nam obiecał że jeśli się czegoś dowie to nam powie. Nic nam nie powiedział więc musimy być dobrej myśli- pocieszał żonę- a teraz muszę się teleportować do Ministerstwa, idź z dziećmi na peron.
Po 30 minutach znaleźli się na peronie 9 i 3/4. Wszyscy w napięciu czekali na Hermionę.
♥♥♥
Hermione obudziły promienie słońca, była cała obolała po spaniu pod drzwiami. Spojrzała na zegar była godzina 9:15, miała jeszcze dużo czasu. Poszła wziąć  prysznic. Prysznic zajął jej godzinę, ubrała czarne spodnie, fioletową bluzkę z baskinką a włosy rozpuściła, lekki make-up i była gotowa. Spakowała się w między czasie skrzaty przyniosły jej śniadanie które szybko zjadła.
Gdy wybiła 10:30 zeszła na dół. Czekali na nią wszyscy uczniowie, cara rodzina LaKatze, Czarny Pan i Lucjusz z Narcyzą.
-Hermiona teleportuje się pierwsza a wy za nią, udajecie jakbyście się nie znali.-powiedział Marvolo.
Hermiona podeszła do Narcyzy
-Pamiętaj pisz do mnie, zawsze. - w oczach kobiety pojawiły się łzy, Hermiona przytuliła się do niej i wyszeptała dziękuje. Z resztą wymieniła uścisk dłoni oczywiście Marvolo był wyjątkiem. Przytuliła go po czym teleportowała się na King Cross. Wzięła głęboki oddech i przekroczyła barierkę.
-Hermiona!- w jej stronę biegli Wesleyowie i Harry Potter.
♥♥♥
Masakra, ten rozdział to istna katastrofa. Wiem że rozdział jest nudny, ale już nie chciałam go dłużej ciągnąć. Brakuje mi weny i czasu. Mogą się zdazyc błędy za które przepraszam.  Kolejny rozdział nie wiem kiedy albo za tydzień (13. 03) albo za dwa (20.03.).