środa, 29 czerwca 2016

Rozdział 15- Pomocna dłoń współlokatora.

 
Korytarz ciągnie się coraz dalej. Nie ma końca, jej stopy zahaczają o coś. Nie spojrzy w dół, za bardzo się boi. Potyka się, z przerażenia zamyka oczy. Jej twarz leży na czymś miekkim, podnosi się do klęczków. Oczy ma zamknięte, mijają sekundy, a ona nadal tkwi w tej samej pozycji. W końcu decyduje się iść dalej, na klęczkach. Jej palec, zachacza o cośto ostrego. Czuje spływającą ciepłą ciecz. Otwiera oczy, z jej ust słychać przerażający krzyk. Nie potrafi oderwać wzroku od tego, co widzi. Obraca się dookoła siebie. Z jej oczu płyną łzy. Wśród niej leży pełno czaszek. Czaszek jej przyjaciół. Tych byłych jak i obecnych. Próbuje wstać, ale nie udaje jej się. Ponownie zaczyna krzyczeć, wołać i błagać o pomoc...
 
- Granger! Granger, do jasnej cholery, otwieraj te oczy!
Draco Malfoy, spał sobie w najlepsze, gdy obudziły go krzyki. Na początku się tym nie przejął, bo po co? Ale jego współlokatorka, zaczęła coraz głośniej krzyczeć i on nie miał jak spać. Chciał ją, delikatnie uciszyć, ale nie spodziewał się,  że znajdzie dziewczynę w takim stanie. Leżała na łóżku, pościel była cała rozkopana. Z jej oczu płynęły łzy. Białe prześcieradło, w jednym miejscu, było całe czerwone, z jej palca lała się krew. Podszedł do niej, zaczął nią lekko potrzasać, nie było żadnego odezwu. Dotknął jej czoła - było gorące. Żadnego odzewu z jej strony, więc chłopak zaczął się niepokoić. Pobiegł do swojego dormitorium, wziął różdżkę, przywołał eliksir pieprzowy, a następnie wrócił do dziewczyny. Podniósł różdżkę i powiedział:
- Aquamenti!
Podziałało od razu. Dziewczyna zaczęła się krztusić, a Draco wyczarował szklankę i nalał do niej wody, po czym dolał eliksiru. Podał jej szklankę. Wzięła ją od razu. Zaczęła pić i krzywić się przy tym. Gdy wypiła eliksir natychmiast poczuła się lepiej. Draco zagwizdał. Zaraz obok nich pojawił się Rigel. Chłopak wskazał mu łóżko gryfonki, a ten natychmiast tam wskoczył. Hermiona, w momencie, gdy pies wskoczył na łóżko, zaczęła go głaskać. Nadal widziała te czaszki, najbardziej ją bolał fakt, czyje były. Gdy ona myślała nad snem, on zajmował się jej palcem. Był ciekawy jak to się stało, że go rozwaliła. Tętnica, była przecieta, dlatego tak mocno krwawiła. Rzucił kilka zaklęć, dziewczyna patrzyła w jeden punkt. Draco, stwierdził, że jak on nie zacznie rozmowy to się na pewno nie dowie, co się wydarzyło.
-Granger, co się stało? Dlaczego krzyczałaś? - chłopak starał się mówić spokojnie.
-Ja... miałam koszmar. - powiedziała niepewnie. Nie chciała go okłamywać, ale też nie chciała wyjawiać całej prawdy.
- Czy ty robisz ze mnie jakiegoś kretyna? To, że miałaś koszmar to sam wywnioskowałem, ale co ci się śniło?b- musiał się naprawdę powstrzymywać, żeby nie walnąć w nią jakąś klątwą. Wiedział, że jeszcze nie wyszła z szoku.
-Ja... to było okropne. Śniło mi się że szłam korytarzem. Najpierw był oświetlony, ale później tych lamp było coraz mniej. W końcu zniknęły wszystkie. Szłam boso, na początku po ziemi, gdy skończyły się światła, weszłam na coś miękkiego. Szłam dalej, raz było to coś miękkiego, a raz wystającego i twardego. Potknęłam się, i szłam na czworaka, ale zahaczyłam o coś palcem i czułam, jak krew mi po nim płynie. Otworzyłam oczy i... - dziewczyna zaczęła znowu płakać.
- Spokojnie, nie płacz. Jesteśmy tu, nie jesteś sama. - dziewczyna się do niego przytuliła. Draco skrzwił się. Nie umiał pocieszać, ani okazywać uczuć. Taki był i już nic chyba tego nie zmieni.
-Ja widziałam... Merilnie, Draco, to były czaszki.
- Było coś tak jeszcze. Prawda? - widział to po niej, już ją trochę poznał.
-Tak, Draco. Te czaszki, one nie były obcych osób. - z jej oczu wypłynęły kolejne łzy. - To były czaszki, Marvola, Pansy, Teo, Diabła, moich rodziców i... Draco, tam była twoja czaszka. - łzy nadal opuszczały jej oczy.
- Granger, nie płacz, proszę - dziewczyna podniosła zaskoczona głowę. On ją o coś poprosił. Fakt rozmawiali ze sobą. Mieli wspólne dormitarium i zadania. Nie wyzywali się, ale cóż - Draco Malfoy nie przeprasza nigdy. Koniec kropka, to była odgórna zasada.
- Chcesz eliksir Słodkiego Snu? - spytał łagodnie, a ona pokiwała głową. Wstał i poczuł, że gryfonka trzyma go za rękę.
- Nie zostawiaj mnie samej - w jej oczach nadal tkwiły łzy. Policzki miała całe mokre. Co on miał z nią zrobić? Nie umiał jej zostawić.
- Pójdę po eliksir, a w między czasie Rigel będzie z tobą. Dobrze? - pokiwała głową, a on jak najszybciej udał się do swojej sypialni. Wziął eliksir, i wrócił do dziewczyny. Podał jej buteleczkę.
- Pij - wzięła ją od niego, ale nie wypiła od razu.
- Zostanę. Obiecuję. A teraz pij. - dziewczyna wykonała to. Ostatnimi słowami jakie usłyszała były:
- Suń się - popatrzyła na niego zdziwniona - Chyba nie myślisz że będę spał na fotelu? Zapomnij. - dziewczyna nie usłyszała już tej odpowiedzi, bo usnęła. Tym razem, spała bez koszmarów. Chłopak widząc, że dziewczyna usnęła, szepnął tylko:
-Dobranoc, Granger.
Jeszcze chwilę przypatrywał się śpiącej dziewczynie i, nie wiedząc, kiedy usnął.
♥♥♥
Hermiona Granger zawsze wstawała razem ze słońcem, ewentualnie przed nim. Natomiast Draco Malfoy był jej przeciwieństwem. Zazwyczaj wstał po 7, rzadko się zdarzało, że wstawał później. Gdy wstawał później, to się nie ''wyrabiał'' na śniadanie. Na szóstym roku dzielił dormitorium z Diabłem i Teo. Teodor wstawał zawsze jako pierwszy, budził Draco, a ten budził Diabła. Tak robili zawsze. Niestety tym razem Hermiony nie obudził jej "wewnętrzny budzik", a Draco nie obudził Teo. Zegar wskazywał godzinę 7.30, co oznaczało że za pół godziny rozpocznie się śniadanie. Jednak dwójka Prefektów, i to w dodatku naczelnych, nie zdawała sobie z tego sprawy i nadal smacznie spała. Draco, jak zawsze spał z otwartymi ustami. Minęło kolejne 15 minut i chłopak poczuł, że coś ma w ustach. Próbował to strzepnąć językiem, ale nadal nic. Chłopak zaczął się przebudzać. Pomyślał, że to Rigel znów śpi obok i już miał dać porządną ochrzankę, kiedy zauważył śpiącą obok niego kasztanowłosą gryfonkę. Sam do siebie się uśmiechnął. Przypomniał sobie wczorajszą noc, było mu jej szkoda. Ona tak wiele przeszła, a tak naprawdę nic złego nie zrobiła. Zaczął szukać wzrokiem Rigla, ale nie mógł go nigdzie dostrzec. "Pewnie poszedł spać do mnie na łóżko." - pomyślał chłopak i zaczął rozglądać się po pokoju, spojrzał na zegar.
- Granger!!! - dziewczyna zaczęła się wiercić i pomrukiwać coś co brzmiało ''Jeszcze 2 minuty''- ZA 10 MINUT ROZPOCZNIE SIĘ ŚNIADANIE!
To podziałało, na dziewczynę, jak kubeł zimnej wody.
- Nie mogłeś mnie wcześniej obudzić?! - spytała z wyrzutem.
-Nie, moja droga. Sam obudziłem się 2 minuty temu. Ciesz się, że masz takie kudły, bo byśmy zaspali. Na początku myślałem, że to Rigel, znów wlazł mi do łóżka, i śpi na p oduszkach, ale... - dziewczyna przerwałą mu wypowiedź.
-Nie kończ. Ja idę do łazienki - po czym zbierając, odpowiednie rzeczy udała się do wspomnianego wcześniej pomieszczenia. Staneła przed lustrem. Wyglądała lepiej niż wczoraj, ale nadal było widać, zmęczenie na jej twarzy. Oczy miała lekko czerwone i podkrążone. Tak, jak mówił Draco, "od kiedy to Draco, a nie Malfoy?'' - pomyślała dziewczyna. Przemyła twarz zimną wodą, a włosy związała w warkocza, były bardziej puszyste niż zwykle. Z tęsknotą spojrzała, na prysznic, który był ogromny i na wannę, która stała obok. Przebrała się w białą koszulę i spódnicę, a na to narzuciła szatę z godłem Gryffindoru, doczepiła odznakę Prefekta. Założyła naszyjnik od Marvola, kolczyki i była gotowa.
Draco, po tym jak Hermiona wyszła ze swojego pokoju, wrócił do siebie. Tak jak myślał - Rigel leżał, rozwalony na całej długości jego łóżka. Podszedł do zielonej miski, wyszeptał zaklęcie i tam pojawiła się woda. Podszedł do drugiej miski tym razem srebrnej i przywołał zaklęciem karmę, która była schowana w osobnej półce. Nasypał trochę karmy, a następnie eziął ubrania z szafy.
- Łezka! - przed nim pojawił się skrzat z Malfoy Manor. Łezka, jak każdy skrzat mogła się teleportować, na teren Hogwartu.
-Tak, paniczu? - spytał skrzat.
-Jak lekcje się rozpoczną wyprowadzisz Rigla na spacer.
-Dobrze, paniczu. - powiedział skrzat i już miał się teleportować kiedy powstrzymał go głos.
- Łezko! - powiedziała Hermiona. - Jak miło cię widzieć.
-Panienko Hermiono, panienkę też miło widzieć. Jak się panienka odnajduje w Hogwarcie?
- Dziękuje Łezko, jak na razie dobrze. To dopiero trzeci dzień.
- Panienka wybaczy, ale Łezka musi już iść. Obowiązki wzywają. - Hermiona ostatni raz uśmiechnęła się do skrzatki, po czym ta się teleportowała.
- Granger, idziemy? - nie wiadomo kiedy pojawił się Draco.
- Ale tak razem? - spytała zaskoczona dziewczyna.
- Tak, razem. - powiedział chłopak.
- Ale oni będą gadać...
- Co się tym przejmujesz? Z resztą ze strony szlachetnych wychowanków domu Salazara Slytherina nic ci nie grozi, a co do tych półgłówków to powiedz, że mamy dawać dobry przykład jako Prefekci Naczelni. Zresztą, jak odejmiesz im punkty, to się zamkną.
- Dobra, chodź już na to śniadanie zanim zachwalisz Ślizgonów na śmierć. I tak jesteśmy spóźnieni. - uśmiechneli się do siebie, chwilę szli w ciszy. Hermiona, postanowiła, że jako pierwsza zabierze głos.
-Draco, ja chciałam ci podziękować, za wczorajszą noc. - chłopak uniósł wysoko brwi, bądź co bądź zabrzmiało to dość dwuznacznie. - Nie rób takiej miny, za to że ze mną zostałeś...
- Nie ma sprawy, Granger. Tylko następnym razem wiąż włosy... - nie dane im było skończyć, bo ktoś im przerwał.
- Hermiona, co ty robisz z NIM?! - spytał Harry Potter przez ślizgonów nazywany Chłopiec-Który-Przeżył-By-Ich-Denerwować lub (gdy to było za długie) - Bliznowaty.
- A co, Bliznowaty? Nie mogę zamienić nawet kilku słów z Granger? Już zadzrosny? - spytał Draco przez gryfonów nazywany fretką.
- Skończymy tę rozmowę później. - powiedziała dziewczynyna. - Chodź Harry.
- Hermiono, czy między tobą a Malfoy'em...? - zaczął Harry.
- Nie - ucięła szybko dziewczyna.- Harry, ja z nim mieszkam, mam z nim patrole, siedzę z nim na większości przedmiotów. Ile razy mam ci tłumaczyć?
- Przepraszam. Myślałaś nad naszą wyprawą? I nad Ronem? - spytał chłopak.
- Jeśli chcecie, to wyruszajcie. Nie Harry, ja nie jestem gotowa. Nie z nim. A teraz zmieńmy temat, proszę - weszli do Wielkiej Sali. Hermionę bacznie obserwowały cztery pary oczu. Niebieskie, brązowe, niebieskie i stalowoszare. Dwie pary oczu wpatrywały się w nią z uwielbieniem, a dwie z nienawiścią. Każdy jej ruch, jak odgarnia włosy, rozmawia z Harry'm, pije niesłodzoną herbatę, podnosi się z miejsca, a za nią Potter. Mieli wychodzić już z Wielkiej Sali, gdy zatrzymuje ja Ginny. Wychodzą w trójkę ze śniadania. Teraz ją stracili z oczu, ale później na lekcjach, będą mogli znów ją obserwować. Zwłaszcza właściciel stalowoszarych tęczówek będzie mógł jej się przyglądać z bliska.
Hermiona wyszła z Harry'm i Ginny z Wielkiej Sali.
- Herm, pamiętasz że miałyśmy się dzisiaj spotkać...? - zaczęła ruda, ale przerwał jej jakiś pierszoroczniak.
- Przepraszam, ale to dla Hermiony Granger i Harrego Pottera. - wręczył im dwa listy. Oni od razu je otworzyli:
Panno Granger,
mam do Pani prośbę ,aby przyszła Pani do mojego gabinetu o godzinie 16.30. Hasło to Cytrynowe Dropsy.
Albus Dumbledore.
List Harrego, brzmiał identycznie, oczywiście ze zmianą nazwiska.
- Gin, możemy to przełożyć na kilka godzin później?
- Dobrze, co macie dzisaj? - spytała najmłodsza latorośl Weasley'ów.
-Transmutacje, eliksiry, zaklęcia, obronę i wróżbiarstwo - powiedział Harry.
- Ja zamiast wróżbiarstwa mam runy - wtrąciła Hermiona. - A ty?
- Dwie godziny eliksirów, zaklęcia, dwie godziny trasmutacii i zielarstwo. Dobra lecę, Snape nie lubi jak się spóźniamy. - pomachała im i już jej nie było.
- Jak myślisz, o co może chodzić Dumbledorowi? - spytała dziewczyna. Bardzo się cieszyła na to spotkanie, wiedziała, że się czegoś tam dowie, a następnie podzieli się swoimi informacjami z Draco i Marvolem. Uśmiechnęła się sama do siebie.
- Pewnie o horkruksy, bo o co innego mogło chodzić?
- Nie wiem, Harry, ale przekonany się dzisiaj. Jak ci się siedzi z LaKatze? - zmieniła temat.
- Nie jest taki zły, jest inni niż wszyscy Ślizgoni - tak, Hermiona, bardzo dobrze wiedziała o chodziło Harry'emu.
Doszli do sali. Ron już tam stał, patrzył na Hermione i uśmiechnął się do niej. Ronald wczoraj dużo rozmawiał z Harrym i doszli do wniosku, że lepiej będzie, jak Ron zacznie powoli się do Hermiony zbliżać, najpierw niech się do niej uśmiecha, ale tylko chwilowo, jak dziewczyna, zacznie odwzajemniać uśmiech to powie jej cześć. Potter wiedział, że to potrwa długo, ale wolał wyruszyć te kilka miesięcy później z Hermioną niż wcześniej bez niej. Po chwili z klasy wyszła Minerva McGonagall i zaprosiła ich do środka. Hermiona od razu usiadła w ostatniej ławce. Profesorka się zdziwiła: Hermiona Granger, w ostatniej ławce? Zapomniała, że siedzi ona z Draconem Malfoy'em. Wczoraj, gdy Minerva zobaczyła kto z kim siedzi, była bardzo zła na Severusa, że tak porosadzał ich wszystkich. Ale skoro dyrektor sobie tak zażyczył. Ostatni raz westchneła i sprawdziła obecność. Jak zawsze na początku roku wszyscy byli. Zaczęła od powtórki:
- Kto wymieni dwa prawa Cristoffa i powie na czym one polegają? - nikt się nie zdziwił, że Hermiona zgłosiła sie jako pierwsza. - Było to w tamtym roku, i w tym macie to w pierwszym rozdziale. Proszę, panno Granger.
- Pierwsze prawo Cristoffa mówi o tym: Transmutacja jest tym bardziej złożona, im bardziej jest złożony subprodukt i produkt transmutacji. Możemy to rozumieć, że łatwiej jest transmutować proste rzeczy np. kartkę papieru, czy igłę. - po tym wyjaśnieniu już wszyscy wiedzieli, o czym mówiła panna Granger.
- Drugie prawo mówi o tym, że wszystko co jest na świecie, co nas otacza możemy transmutować.
-Dobrze, panno Granger. 10 punktów do Gryffindoru. A teraz otwórzcie podręczniki i przeczytajcie rozdział pierwszy. Na jutro chce widzieć wypracowania na ten temat. I prosze nie rozmawiać.
Hermiona, otworzyła książkę, ale jej sąsiad ciągle jej przeszkadzał. Zirytowana dziewczyna wzięła kartkę i napisała:
"Pogadamy na eliksirach"
Chłopak kiwnął głową przez resztę lekcji żadne z nich się nie odzywało. Zadzwonił dzwonek, więc poszli w stronę lochów. Hermiona szła sama: Harry rozmawiał z Ronem, a z Draco nie mogła porozmawiać. Mieli jeszcze chwile przerwy, więc Hermiona wyciągnęła podręcznik i zagłębila się w lekturze.
- Cześć! - powiedział nie kto inny, jak Adam LaKatze.
- Adam, wiesz, że nie powinniśmy rozmawiać - zaczęła dziewczyna.
-Wiem, ale ja jestem tu nowy.
- I obracasz się w towarzystwie Draco.
- O to już Draco? - brwi chłopaka podjechaly do góry .
- Wejść do klasy! Natychmiast! - głos profesora Snape'a wyrwał ją z rozmowy z Adamem.
Gdy weszli do klasy, Severus sprawdził obecność, po czym poinformował ich, że dzisiaj zajmą się eliksirem zapomnienia. Hermiona wiedziała, że to trudny eliksir i wymagał od nich skupienia. Draco przyniósł potrzebne składniki i zajęli się ważeniem eliksiru.
- Miałaś mi coś powiedzieć.
- Idę dzisiaj do Dropsa na 16.30, a później przyjdzie Ginny.
- Żartujesz? Ta zdrajczyni krwi? - chłopak się oburzył. Myślał, że spędzą ze sobą więcej czasu, a tu proszę.
- Draco, muszę to zrobić. Nie mogę wzbudzać podejrzeń. - powiedziała.
- Dobra. - warknął chłopak.
Przez cały dzień nie zamienili ze sobą ani słowa. Hermiona chciała z kimś porozmawiać o Draco. Teo, Adam, Diabeł odpadają - to jego przyjaciele. Ale Pansy? Umówi się z nią przy najbliższej okazji. Punktualnie o 16 skończyła lekcje. Pobiegła do dormitorium, miała nadzieje ma zastanie tam chłopaka, ale on wyszedł z Rigelem na spacer. Weszła do swojego dormitorium, zdjęła szatę. Podeszła do szafy, wzięła sweterek i zwykle spodnie.
Szła szybko, z racji tego, że zostało jej 5 minut. Z Harrym umówiła się, przed wejściem. I tam już na nią czekał, oczywiście z Ronaldem.
- Cytrynowe Dropsy. - wypowiedziała hasło i nie czekając na chłopaków, wbiegła po schodach. Już miała pukać do drzwi, gdy Harry ją wyprzedził.
- Proszę - usłyszeli głos dyrektora i weszli.
Albus Dumbledore siedział za biurkiem, na którym było pełno papierów. Przed nim stały trzy krzesła. Harry usiadł na środkowym, Hermiona po jego prawej stronie, a Ron po lewej.
- Witajcie, przepraszam, że zabieram wasz wolny czas, ale mam pewną sprawę, która dotyczy horkruksów - zaczął profesor.
- Jaką, panie profesorze? - spytał jako pierwszy Potter.
- Czy już wiecie, kiedy chcecie wyruszyć na poszukiwania części duszy Voldemorta?
- Tak, planujemy zrobić to w przyszłym semestrze... - zaczęła Hermiona.
- Nie, to za późno, Hermiono. Voldemort, szykuje się na wojne. - powiedział profesor, a Hermiona się uśmiechnęła sama do siebie.
- Panie profesorze, jest początek roku szkolnego. Nie wzbudziłoby to podejrzeń uczniów? - spytała Hermiona.
- Masz rację, ale zastanówcie się czy nie planujecie wyruszyć wcześniej. Im szybciej wyruszycie tym szybciej pokonamy Voldemorta - kusił Drops. Oczywiście - on o tym marzy, żeby tylko go pokonać.
- Jak będziemy wiedzieć, kiedy wyruszamy to poinformujemy profesora od razu - powiedziała Hermiona.
- Coś jeszcze? Nie chcę być niegrzeczna, ale rozumie pan profesor, mam patrol i kilka prac do odrobienia - dodała.
-Nie, to by było na tyle. Macie jakieś pytania? - spytał. Hermiona i Harry pokręcili przecząco głową, natomiast Ronald miał pytanie. Jak nigdy.
- Panie profesorze, ja mam pytanie o jednego z profesorów - zaczął niepewnie.
- Mógłbyś, już dać sobie spokój ze Snape'em - widząc spojrzemie Dumbledore'a dodała: - Z profesorem Snapem.
- Ale mi chodzi o Lorena Redbird'a - powiedział.
- Ron, nie rozumiem. Potrzebowaliśmy nauczyiela obrony, a on się zgodził. - powiedział profesor.
- Ale...
-Nie ma, Ron, żadnego ale. Jednak jeśli coś zauważysz to możesz mi dać od razu znać.
I właśnie w tej chwili Albus Dumbledore, uświadomił sobie, że w Ronie Weasley'u jest jego nadzieja.
- A teraz zmykajcie.
- Do widzenia, profesorze - powiedzieli.
Hermiona wyszła jako pierwsza, nie czekała na chłopaków. Nie miała o czym z nimi nawet rozmawiać. Ron podejrzewał Lorena. Musiała mu to natychmiast przekazać. Ale to za chwilę, najpierw zrobi pracę na transmutacje, a dopiero później mu powie. Weszła do ich pokoju wspólnego. Draco nadal nie było. Co mogło oznaczać, tylko dwie rzeczy: albo jest jeszcze na spacerze z psem albo poszedł do Ślizgonów. Hermiona wzięła się za odrabianie. Do kolacji zostało jej prawie dwie godziny, czyli w sam raz na prace z transmutacji, runów i eliksirów. Tak jak sądziła, dwie godziny zajęło jej zrobienie tego. Punkt 19 wyszła na kolacje. Gdy weszła do Sali od razu zaczęła szukać Draco. Zauważyła go przy stole Slytherinu, koło jego nogi siedział Rigel, a on był pogrążony w rozmowie z Blaisem i Teo. Usiadła przy stole Gryffindoru i zaczęła jeść. Siedziała sama, bo Ginny z Harrym siedzieli z Ronem. Z resztą i tak nie miała ochoty na ich towarzystwo. Po 15 minutach, koło niej pojawiła się ruda Gryfonka i poszły do pokoju Hermiony.
Usiadły na łóżku kasztanowłosej.
- O co chodzi, Gin? - spytała dziewczyna.
- Hermiona, jak się czujesz?
- Dobrze, naprawdę. Na początku było mi ciężko i nadal jest. Gin, ja tego tak łatwo nie zapomnę. Nadal przeraża mnie kontakt fizyczny z innymi facetami - "ale z Draco jest inaczej", pomyślała - Ja dopiero co się oswoiłam z myślą.
- Martwiliśmy się o ciebie. Bałam się, pozostali również, że porwali cię śmierciożercy - "jacy oni mądrzy", pomyślała - każdego dnia martwiłam się, że nie żyjesz.
- Ej, ale jestem tu - Ginevra rzuciła się przyjaciółce na szyje.
- Gin, jest coś jeszcze, prawda? - spytała pani prefekt.
- Tak, chodzi... - jej wypowiedź przerwało, wtargnięcie do pokoju niechcianego gościa.
- Rigel, cześć. Gdzie zgubiłeś pana?- spytała dziewczyna i pogłaskała psa za uszami. Zaraz obok pojawił się Malfoy.
- Rigel, do nogi. A my Granger widzimy się o 21.50 - nie mówiąc nic więcej, wyszedł.
- Yyyyy...
- Nie kończ, Ginny. Lepiej wróćmy do naszej rozmowy.
- Chodzi o Harry'ego - zaczęła niepewnie. - Przez pewnien okres wakacji, kak ty zniknełaś... Ja i on. My... przespałam się z nim. Nie przerywaj mi. To było kilka razy, ja myślałam, że wiesz wreszcie będziemy razem. Głupia ja. Dzień przed powrotem do Hogwartu on powiedział, że to koniec. Że musimy zrobić sobie przerwę, że on teraz musi się skupić na pokonaniu Tego-Którego-Imienia-Nie-wolno-Wymawiać.
- Och, Ginny...!
I tak przez kolejną godzinę rozmawiały. Gdy wybiła godzina 21.30 Ginny udała się do wieży Gryffindoru, a Hermiona na patrol.
- Idziemy? - spytała dziewczyna. Chłopak kiwnął głową, szli chwilę w ciszy.
- Mam do ciebie prośbę - zaczęła dziewczyna.
- Jasne, będę dziś z tobą spał. - powiedział Draco.
- Nie o to chodzi, poinformuj Lorena, że jest obserwowany. Proszę.
- Dobra. Co chciała od ciebie Wiewióra?
- Pogadać, nie powiem ci nic więcej.
- Myślałem nad naszym zadaniem i doszłem do wniosku, że powinniśmy poszukać informacji w bibliotece, a później popytać nauczycieli.
- Dobrze, zaczniemy od jutra.
Reszta patrolu minęła im w ciszy. Gdy wrócili do dormitorium, Hermiona poszła się myć, a Draco zaczął pić Ognistą. Po pół godziny dziewczyna wyszła z łazienki.
- Dobranoc, Draco. - i już jej nie było.
- Dobranoc... Hermiono.
♥♥♥
Wracam po długiej przerwie. Co sądzicie o tej długości rozdziału? Pasuje wam czy może krótsze :) Rozdział pojawi się 10 lipca tj. niedziela.
XOXO
MadzikM
 

niedziela, 26 czerwca 2016

Powrót!


 Nie przychodzę do was z nowym rozdziałem, jeszcze. Miałam go wstawić dzisiaj, ale zostało mi jeszcze trochę. Rozdział pojawi się we środę najpóźniej.  Powstała nowa zakładka wasze blogi. Tam wklejajcie linki do waszych blogów. Najlepiej z krótkim opisem.





Pozdrawiam MadzikM