poniedziałek, 25 stycznia 2016

Rozdział9- Pierwsza Avada



Wyszli ramie w ramie ,jak równy z równym. Tak jakby nigdy nie byli wrogami. Hermiona z Narcyzą szły pierwsze, rozmawiały przyciszonymi głosami.
Marvolo, Lucjusz i Severus szli za nimi, jak goryle. Nagle Narcyza się zatrzymała.
-Marvolo, ty z Lucjuszem i Severusem wejdziecie pierwsi i rozpoczniecie bal, przedstawisz Hermionę i tak dalej. A ja poczekam z Hermioną i wejdziemy razem.-Panowie zgodnie pokiwali głowami. Zauważyli że Hermiona bardzo się zżyła z Narcyzą, a Narcyza z Hermioną.
''Gdyby Hermiona była blondynką, mogłabym pomylić ją z własną córką, którą straciłam''.
Na wspomnienie o Mirabell, córce Narcyzy i Lucjusza, niedoszłej matce łezka w oku kręciła. Panowie wyszli, zostały same. Obydwu panią serca biły jak szalone, obie były tym zestresowane,ich serca biły jak szalone. Nikt nie wiedział co się wydarzy za drewnianymi drzwiami.
♥♥♥
-Paniczu, proszę wstawać, już 12- dobiegł go głos Łezki.
-Już wstaje, możesz odejść, ale wcześniej zawołaj Rigela.
-Tak,Panie.- Zawsze gdy Draco był w domu skrzatka wypuszczała Rigela na pole i gdy Draco się budził ona go wpuszczała.
TRZASK!
Już jej nie było. Draco leżał jeszcze chwilę, rozmyślał o pewnej gryfonce. A dokładniej o tym co mu powiedziała ''Ron zrobił coś czego nigdy mu nie wybaczę''.
Do pokoju wbiegł Rigel, zaczął lizać Draco po twarzy.
-HAHA! Rige, mordko ty moja jak ja dawno z tobą nigdzie nie byłem. Dziś jest 20 sierpnia, za 11 dni jedziemy do Hogwartu. Salazarze dziś 20, dziś jest bal. Dobra idę się ubrać a ty tu czekaj.
Wszedł do łazienki, której ściany były zielone, kafelki były w kolorze białym, były podgrzewane. Wanna była w kolorze beżowym, obok stał wielki szary prysznic. Po prawej stronie od wejścia stało jakuzzi, w którym zmieściłoby się 10 osób. Na całą długość ściany było lustro., to była ulubiona rzecz Draco w łazience.
Szybko zdjął koszulkę, spodnie zaraz obok nich wylądowały zielone bokserki, w smoki.
Wziął szybki prysznic. Zawiązał ręcznik na biodrach i wyszedł z łazienki. Na jego łóżku spał Rigel a obok niego siedział
-Teo?
-Cześć, Smoku. Co ty taki zdziwiony?
-Nie, nie jestem zdziwiony. Jak było na wycieczce?
-Ogółem spoko, Los Angeles jest zajebistym miastem. A ty wybierasz się gdzieś, teraz?- spytał Teo.
Draco spojrzał na niego jak na idiotę, zdążył już ubrać dresy i czarną koszulkę polo, wziął swoje buty ze smokami robione na zamówienie.
-Idę na spacer.
-Z kim?
-A z kim mogę iść, z Granger wiesz.!
-OH, Zabini mówił że ona jest w Malfoy Manor ale nie wiedziałem że wy...- Malfoy klepnął się w czoło.
- Z Riglem kretynie- na dźwięk swojego imienia pies podniósł głowę, spojrzał na swojego pana i podszedł do niego.
-Ej, Smoku co Granger robi  Malfoy Manor?- zapytał zaciekawiony Teo, Lucjusz był blisko z Czarnym Panem więc musiał wiedzieć o co chodzi, a skoro wiedział Lucjusz to i Draco musiał wiedzieć.
-Nie wiem, ojciec milczy matka zresztą tak samo. A przecież nie pójdę do Czarnego Pana i nie zapytam ''Siemaneczko Voldzio, słuchaj mam sprawę co robi tutaj Granger?'' - po wypowiedzeniu tych słów obaj wybuchli śmiechem.Wyszli razem z pokoju Draco.
-My, idziemy pa Teodoro.
-Do później SMOCZUŚU!
Wyszli z Riglem do ogrodu. Uwielbiał tu przebywać, kiedyś matka jeszcze o to dbała, ale teraz nie ma już na to siły. Najwięcej w nim było róż, fiołków, tulipanów. W samym sercu tego małego parku była fontanna,, obok której chodziły pawie, pomysł Lucjusza. Niedaleko była płacząca wierzba.
Draco rzucał patyka a Rigel mu go przynosił.
Do pokoju wrócili po 2 godzinach. Draco podszedł do szafki nocnej w tym czasie Rigel ułożył się spać, wyciągnął paczkę papierosów. Wyciągnął jednego, odpalił go od razu różdżką, po czym podszedł do barku i wyciągnął butelkę Ognistej i szklankę. Napełnił ją do połowy, wypił na raz. Poszedł do łazienki. Uśmiechnął się do siebie skrzaty na prośbę Narcycy przygotowały ubrania.
Czarny garnitur i błękitna koszula, wszystko idealnie wyprasowane.
Blondyn nalał wody do wanny, dodał płyn Flosmen Flosleku. Wziął długą odprężającą kąpiel. W między czasie włosy same mu wyschły. Wyszedł z wanny. Podszedł do umywalki za pomocą różdżki pozbył się lekkiego zarostu. Włosy ''rozczepał'' szczotką. Użył swoich ulubionych perfum Posses.
Wszedł do pokoju Rigel nadal spał. Przy stoliku siedzieli Teo i Diabeł. Pili Ognistą. Jego Ognistą. Z jego barku.
-Wy, się przypadkiem nie zapominacie?! - warknął blondyn, w jego oczach można było zobaczyć ogniki rozbawienia. Teo i Diabeł na dźwięk jego głosu podskoczyli.
-yyyy.... czekaliśmy i ta ognista- zaczął tłumaczyć Diabeł.
-Nie zachowuj się jak Potter na eliksirach- przerwał mu Draco, i zaczął się śmiać.
-Co?- powiedzieli jednocześnie.
-Nic, nic. Chodźmy na dół.
Zeszli do sali balowej, w której pojawiało się coraz więcej ludzi. Wybiła 18 byli prawie wszyscy. Brakowało Lucjusza, Narcyzy, Severusa i Czarnego Pana.
Draco zauważył rodziców Teo i Bleisa, ku jego nieszczęściu byli również Greengersowie, Davisowie i Parkinsonwie co do tej ostatniej rodziny Draco pomyślał o Pansy, która się zmieniła i to bardzo, już nie latała za nim jak kiedyś. Malowała i ubierała się inaczej, ładniej?
Drzwi się otworzyły. Wszedł przez nie Marvolo a za nim Lucjusz i Severus.
Marvolo podszedł na podwyższenie, zaczął mówić:
-Witajcie, jak wiecie co roku organizowany jest bal. Taka już tradycja, jednak w tym roku bal jest na powitanie w śród nas nowej śmierciożerczyni. Jest to wyjątkowa i bardzo mądra czarownica. Powitajmy Hermione Granger.
♥♥♥
Hermiona stała z Narcyzą przed drzwiami, bardzo się denerwowały, bo kto by się nie denerwował. Dobrze że miała Narcyzę. Gdy Marvolo że jest wyjątkowa to jej się zrobiło cieplej na sercu.
Drzwi się otworzyły, Narcy lekko ją popchnęła by szła.
Reakcje ludzi były podobne, zdziwieni byli.
 Smok, Diabeł i Teo, zakrztusili się szampanem którego pili.
Bellatrix Lestrange zaczęła coś mamrotać pod nosem, ale nie odważyła się powiedzieć nic na głos.
Hermiona powtarzała składniki na wywar żywej śmierci.
Pansy Parkinson zrobiła zdziwioną minę.
Tracy Davis i Astoria Greengers śliniły się dalej do Draco, nie zwracając na nic innego uwagi. Skupiły się tylko na nim.
-Co tu ta szlama robi? -Bella zebrała się na odwagę i zapytała.
-Hermiona, jest jedną z nas. Macie ją traktować jak równego sobie. Co do uczniów Hogwartu nik nie może się o tym dowiedzieć. Jeśli to wyjdzie poza mury Malfoy Manor, ich rodziny policzą się zemną.
-Dobrze Panie, ale niech udowodni swoją wierność-W Dołochowie również zebrała się odwaga.
-Tak jak wy złożyła przysięgę i ma znak.-Odpowiedział spokojnie Marvolo.
-Niech zabije wilkołaka- powiedziała pewnie Bella i zaczęła się zbliżać w ich stronę- co z tego ze ma znak, złożyła przysięgę. Może ona poleci do zakonu i im wszystko wygada.... Remus i tak nam się nie przyda mówiłeś że i tak będziemy musieli go zabić.
-Profesor Lupin? Remus Lupin?
-Tak, przyprowadźcie go.- powiedział Marvolo.
''Cholerna Bella, mogłem się po niej czegoś takiego spodziewać. Ona nie jest przygotowana'' pomyślał Marvolo po czym dodał szeptem do Hermiony:
-On zabił Anabelle, ona była nie winna. To potwór!
Wszyscy patrzyli na niego zdziwieni, bo przecież on dla nikogo taki nie był.
Bella zaczynała wpadać w szał, że ta mała szlama zajmie jej miejsce przy boku Czarnego Pana.
Wszedł Remus prowadziło go dwóch śmierciożerców. Gdy zobaczył Hermionę zaczął się wyrywać.
-Hermiona, co ty tutaj robisz? To miejsce nie jest dla ciebie.-powiedział zachrypniętym głosem.
-Taa, tez tak sądzę- powiedziała Bella, ale wszyscy ją zignorowali.
W głowie Hermiony odbijał się głos Marvola. ''POTWÓR!''
-Zabij go- zaczęła się denerwować Bella. Hermiona poczuła rękę Marvola na swoim ramieniu.
Podniosła różdżkę.
-Avada Kedavra- wyszeptała, a ciało wilkołaka upadło na ziemie.
-Bal uważam za rozpoczęty- powiedział Marvolo, cij sami śmierciożercy co przyprowadzili Remusa, podnieśli jego zwłoki. Wynieśli je. Hermiona poszła na bok z Marvolem.
-Jeśli chcesz to udzielę ci prywatnych lekcji z Czarnej Magii? Moglibyśmy zacząć jutro.
-Tak.
-Chodź przedstawię cię kilku osobą.
Hermiona poznała Carrcarow, Dołohowa, Mciniara, Zabinich,Nottów i wielu innych.
Gdy rozmawiała z Narcyza podszedł do nich Draco, Teo i Bleise. Zakopali topór wojenny.
Narcyza poznała Hermione na ''nowo'' z Pansy. Dziewczyny od razu się polubiły. Całą imprezę bawiły się razem.
Później wzięły butelkę Ognistej i poszły do pokoju Hermiony gdzie rozmawiały.
Hermiona opowiadała o tym jak to jest być w Golden Trio i jak się żyje jako mugalaczka.
Pansy opowiadała jak to jest być ślizgonką i należeć do arystokracji.
O 2 w nocy usnęły.

♥♥♥
Rozdział 9 już jest. Rozdział 10 pojawi się 7 lutego w niedziele. Rozdziały będą pojawiać się co dwa tygodnie.








9 komentarzy:

  1. Ciekawy rozdział. Wyobraziłam sobie miny chłopaków :D
    Czekam na następny!
    Pozdrawiam
    Arcanum Felis
    i zapraszam na prolog kontynuacji
    http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie za krótki rozdział ja tu się dopiero zaczynam rozkręcać a ty kończysz! To nie jest miłe -.- xD
    Jakiś szczególnych błędów nie wyłapałam.
    Sam rozdział nie należy do najlepszych ale wierze, że się poprawisz i w następnych dasz z siebie wszystko!
    Życzę weny i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest lepiej niż w poprzednich rozdziałach. Całość za krótka. Zmiana Hermiony nie jest pokazana realistycznie. Nagle stała się przyjaciółką Pansy? Musisz sama wyłapywać takie błędy. Mimo to, cieszę się, że pisanie idzie Ci coraz lepiej. Czekam na następny rozdział. Pozdrawiam.
    A.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział! To troszeczkę dziwne,że Hermiona zabiła Remusa,ale cóż ...
    Nie zachowuj się jak Potter na eliksirach! - w tym momencie padłam!!
    Pozdrawiam i weny życzę!
    Mercima

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział bardzo fajny, radziłabym poprawić jeszcze raz przejrzeć tekst i poprawić kilka błędów.

    OdpowiedzUsuń