niedziela, 21 lutego 2016

Rozdział11- Nowi/Starzy znajomi


♥♥♥♥
Draco obudził się rano z potężnym bólem głowy. Spojrzał  na zegar stojący pod ścianą. Wskazywał godzinę 13. Jego wzrok powędrował dalej.

Na kanapie spał Teo, a obok niego na ziemi Bleise wtulony w Rigela. Na ten widok uśmiechnął się sam do siebie. Urocze, wziął różdżkę i przywołał do siebie aparat, zwlekł się z łóżka. Stanął nad Diabłem i zrobił mu zdjęcie. Odesłał aparat, wyciągnął buteleczkę z eliksirem na kaca. Wypił do dna. Dwie położył na stole. Wziął szybki prysznic i się przebrał.

W pokoju nadal spali Teo i Diabeł. Draco zagwizdał, nie minęła nawet sekunda a obok niego pojawił się Rigel. Po gwałtownym wstaniu Rigla, twarz Bleisa uderzyła o ziemię. Co skutkowało hukiem i tym że Teo i Zabini się obudzili. Na ustach Draco pojawił się pół uśmieszek.

-Na stole leżą eliksiry na kaca, ja idę z Rigelem na spacer. Nie wiem kiedy wrócę-po czym nie czekając na odpowiedź chłopaków wyszedł z pokoju.

Spacerował po ogrodzie lubił to miejsce. Było jego oazą spokoju, pamiętał że jak był mniejszy to Narcyza zajmowała się sama tym ogrodem.  Myślał nad powrotem do Hogwartu, ojciec powiedział mu że zostanie w tym roku Prefektem Naczelnym. Wątpił w to, stary Drops wiedział że jest śmierciożercą. Na pewno wybierze jakiegoś Krukona ewentualnie Notta, drugim Prefektem na pewno zostanie Granger właśnie Granger, zadziwiała go. 

Co ona szl.. mugolaczka, po tej imprezie u niej w pokoju widział ją całkiem inaczej. Jak dziewczynę? W końcu się chodź trochę wyrobiła, nadal miała tą szopę na głowię, ale za tę szopę ją lubił. Zauważył że nawet zaczęła się malować. Nie tak mocno jak nie które dziewczyny w Hogwarcie, tylko delikatnie. Podkreślały jej oczy. Jego przemyślenia przerwał śmiech dziewczyny. Tą dziewczyną była Hermiona, ale nie była sama. Draco stał jakby ktoś rzucił w niego Drętwotę.  Granger szła ramie w ramie z Czarnym Panem. Ktoś do nich podchodzi. Nie to nie możliwe....
♥♥♥
Wyszli z gabinetu Marvola. Skierowali się w stronę przeciwną niż tą z której przyszła Hermiona.
-Po całym Malfoy Manor są porozwieszane portrety wszystkich Malfoyów, Salazara Slytherina, oraz oczywiście mój-powiedział Marvolo.
-Skromność to twoje trzecie imię?- zapytała ze śmiechem Hermiona.
-Co się ze mnie śmiejesz wiesz że tak nie jest ładnie? A na trzecie mam Ludwik- odpowiedział poważnie Marvolo.
-HAHAAH, teraz to już na prawdę żartujesz. Ludwik jak ten płyn do mycia naczyń?- Hermiona ledwo co się trzymała na nogach ze śmiechu, kolor jej twarzy przypominał herb domu lwa.
-Granger, bo ci nie pokażę biblioteki- pogroził palcem Ludwik.
-Jaki szantażysta się znalazł.... Zaraz czy ty mi właśnie pogroziłeś palcem?
-Tak, i mówię poważnie.

Nagle iskierki, które pojawiły się przy wzmiance o bibliotece zgasły.  Biblioteki czarodziejów były czymś co ją zawsze uspokajało. Gdyby nie biblioteka w Hogwacie już przez pierwszy rok nauki przeszłaby załamanie nerwowe, najpierw przez to że Ron ją wyzywał i wyśmiewał się z niej a później Malfoy, do końca życia będzie pamiętać jak nazwał ją szlamą, później te sytuacje się powtarzały. W czwartej klasie te sytuacji, było coraz mniej. A w szóstej w ogóle, Hermiona wtedy płakał. Przez chłopka, którym był Ron, który ją tak okropnie potraktował. Godryku a ona tak go kochała. Bała się powrotu do Hogwartu. Tu w Malfoy Manor czuła się bezpieczna. Dziwne, że wśród swoich dawnych wrogów, czuła się lepiej, niż wśród przyjaciół.
-Halo, słuchasz mnie?-wyrwał z za myślenia Hermione.
-Tak, to znaczy nie. Zamyśliłam się, boję się Marvolo. Boję się powrotu do Hogwartu, tego jak będzie to wszystko wyglądało.  Boję się spotkać znowu Rona.
-Spokojnie, masz nas. W Hogwarcie nie będziesz sama. Zauważyłem że bardzo dobrze rozmawiała Ci się z Pansy Parkinson, więc na niej na pewno będziesz mogła polegać. Do tego będzie Prefektem Naczelny- na samą myśl o tym że zostanie Prefektem na ustach Hermiony pojawił się uśmiech- będziesz mieć osobne dormitorium i salon z Draconem....
-Przez tyle lat byłam dla nich nic nie znaczącą szlamą, i teraz mamy żyć jak przyjaciele. To jest absurdalne. - Od pierwszej klasy kłóciła się z każdym ślizgonem, a teraz mają być przyjaciółmi. Przed przydzieleniem do domów w Hogwarcie Hermiona rozmawiała z Pansy, ale później jak się dowiedziała kim jest ich stosunki ograniczały się do wyzwisk. Z Teodorem Nottem zamieniała kilka słów, albo w bibliotece, ewentualnie na starożytnych runach.
-Może dom pokażę Ci później, a ter zobaczymy ogród- Hermiona się uśmiechnęła. Marvolo był dla niej taki dobry, jak starszy brat. A mógłby być kimś więcej pomyślała Hermiona.
-Tak, świeże powietrze dobrze mi zrobi.
Wyszli przez wielkie drzwi. Był środek dnia słońce bardzo mocno świeciło, ale to nie przeszkadzało Hermionie w podziwianiu widoków. Przed nią znajdowała się wąska ścieżka, która ciągnęła się, aż do bramy wejściowej. Po obydwu stronach ścieżki, rozciągały się tuje, które tworzyły śliczny żywopłot. Skręcili w lewo, wchodząc tym samym do ogrodu. Hermiona nigdy w życiu nie widziała tak pięknego ogrodu. Zauważyła Azalie, Niebieskie Storczyki,Róże w kolorach bieli, czerwieni, różu a nawet zieleni. Nie zabrakło tu również drzew, Brzóz, Dębów, Buków, a nawet Wierzba Płacząca. Pomiędzy drzewami chodziły pawie.
-Lucjusz uwielbia przepych, Narcyza, która kiedyś zajmowała się tym ogrodem nie chciał tutaj tych pawi, ale Lucjusz jak się na coś uprze to tak musi być.- przerwał panująca ciszę Marvolo.
-Tu jest tak pięknie. Nie wiedziałam że Narcyza zajmuje się ogrodem.-na wspomnienie mamy Draco jej uśmiech na ustach powiększył się jeszcze bardziej.
-Widzę że zaprzyjaźniłaś się z Narcyzą.
-Tak Narcyza jest dla mnie dużym wsparciem, ona... rozmowa z nią pomogła mi podjąć decyzje. Dzięki niej jestem tutaj- uśmiechnęła się blado.-Traktuje ją jak zastępczą matkę.
-Muszę cię zasmucić, ale Lucjusza nie traktuj jak zastępczego ojca, on się do tego nie nadaje.- Na stwierdzenie Marvola, obydwoje zaczęli się śmiać, ale ktoś zawołał Czarnego Pana, odwrócili się. Przed nimi stały cztery osoby. Była to jakaś rodzina, którą Hermiona widziała pierwszy raz.
Starszy mężczyzna z lekko siwymi włosami i brązowymi oczmy, był wysoki, ale na brzuch miał o kilka kilo za dużo. Gołym okiem było widać że garnitur, który ma na sobie był szyty na miarę.  Obok niego stała wysoka blondynka z koczkiem spiętym, nad karkiem, Hermionie przypominało to Narcyzę. Miała niebieską suknię za kolano i do czarne szpilki. Usta podkreśliła czerwoną szminką, lekko podkreślone rzęsy.  Za nimi szło dwoje nastolatków. Dziewczyna, tak jak matka miała blond włosy i niebieski oczy. Krótka czarna spódniczka i biała bluzka, do tego szpilki. Usta pomalowane różową szminką moce podkreślone oczy. Wyglądała jak modelka, długie nogi dodawały jej tego czegoś co jak sądziła Hermiona ona nie miała. Ideał dziewczyny. Gdy wzrok Hermiony przeniósł się na chłopka, zamarła. Był wysoki miał ok. 189 wzrostu. Blond włosy opadały mu na czoło przez co musiał je ciągle poprawiać, oczy miał brązowe, jak ojciec. Niebieska koszulka opinała jego umięśniony tors, czarne dżinsy przetarte na kolanach dodawały mu, tego że wyglądał jak bad boy.
-Marvolo, przyjacielu - powiedział starszy mężczyzna.
-Albercie, tyle lat. Rozalio, wyglądasz przepięknie- zwrócił się do kobiety.
-Nie przedstawisz nam tej młodej damy- Na policzkach Hermiony wpłynął rumieniec.
-Chciałbym wam przedstawić mojego nowego śmierciożerce, a zarazem tą oto damę Hermione Granger- przedstawił ją Marvolo.
-Dzień dobry, miło mi państwa poznać- powiedziała nieśmiało Hermiona.
-Witaj Hermiono. Nazywam się Albret LaKatze, to moja żona Rozalia. Oraz nasze dzieci Charlotta i Adam.- Boże jakie imiona jedynie ten cały Adam ma normalne imie pomyślała Hermiona.
Nagle wszyscy usłyszeli szczeknięcie. W ich stronę biegł wielki czarny Lablador. Ruszył w stronę Adama. Po chwili leżeli razem na ziemi. Zaraz obok Hermiony stanął Draco.
-Adam?- zapytał Draco. Hermiona odwróciła głowę w jego kierunku. Wyglądał zabójczo, włosy w jego typowym artystycznym nie ładzie. Zwykła czarna koszulka, która tak jak u Adama pokazywała jego mięsnie do tego dresy. W lewej ręce, trzymał patyk, który rzucał Rigelowi.
Draco podszedł do Adama podał mu rękę i pomógł mu wstać. Dopiero teraz Hermiona zauważyła że Draco jest wyższy od Adama. Matko jaki wielkolud  pomyślała Hermiona. Następnie podszedł do Pani LaKaztze i pocałował ją w dłoń. Dżentelmen się znalazł Hermiona zaśmiała się w myślach. Następnie podszedł do głowy rodziny, wymienili się uściskami dłoni. Podszedł do Charlotty, ucałował ją w policzek i szepnął na ucho:
-Cześć piękna-dziewczyna się uśmiechnęła, wszyscy im się przypatrywali. Dziewczyna już chciała pocałować chłopaka, ale uprzedził ją Marvolo mówiąc
-Draco, Hermiono, Adam i Charlotta będą chodzić z wami do Hogwartu. A teraz zapraszam was do domu zaraz będzie obiado-kolacja- powiedział Marvolo.
Szli w stronę domu. Adam rozmawiał z Draconem a Charlotta im się przysłuchiwała. Marvolo rozmawiał z Albertem. Hermiona szła sama do momentu gdy nie podeszła do niej Rozalia.
-Śliczny naszyjnik musisz być prawdziwą ślizgonką jeśli go nosisz- powiedziała kobieta.
-Jestem gryfonką-powiedziała Hermiona.
-Oh, to prezent od rodziców?- Zaraz tu padnę musze widzieć jej minę jak się dowie kim ja jestem pomyślała Hermiona.
-Nie, od Marvola. Moi rodzice są Mugolami- tak jak myślała Hermiona jej mina była bezcenna.
-Czyli ty..
-Tak jestem szlamą.
-Jesteś przyjaciółką Pottera?!!
-Tak, i najmądrzejszą czarownicą od czasów Roweny Ravenclaw.- dodała Hermiona.
-Panna-Wiem-To-Wszystko-Najlepiej. Tak prościej co nie Granger- powiedział Draco.
-Dokładnie Malfoy- zaczęli się śmiać.
Reszta drogi minęła im w ciszy. Szare komórki Rozalii pracowały na wysokich obrotach, jak nigdy. Przecież ta szlama może pokrzyżować jej plany. Do tego była ulubienicą Marvola.
-Marvolo, możemy porozmawiać- zapytał Albert.
-Nie moglibyśmy tego odłożyć na później, mam pokazać Hermionie bibliotekę- Próbował jakoś wymigać się Marvolo.
-Draconie, jak się nie mylę na pewno wiesz gdzie jest biblioteka. Mógłbyś ją pokazać Hermionie- spytał Albert. Reakcje po tym co powiedział Albert były różne, wszyscy no może oprócz Hermiony, która była lekko czerwona na twarzy i Dracona, który był zadowolony. Rozalia, Marvolo, Charlotta i Adam byli źli bo każdy miał już plany co do tej dwójki z osobna oczywiście.
-Dobra chodź Granger. Rigel do pokoju- pies natychmiast pobiegł po schodach na górę.
-Kolacja o 18.- Krzyknął jeszcze Marvolo, nim się oddali.
-Czy oni nie wyglądają razem słodko?- spytał Albert.
-NIE!-krzyknęli wszyscy równocześnie.
-Jak ten pies się tu nie gubi- mówiła do siebie Hermiona, nie zważając na to że obok niej idzie Malfoy.
-Co ty tam mamroczesz Granger?
-Nic, nic.
-Dobra nie ważne -szli chwile, milcząc. Nagle Malfoy zatrzymał się a gryfonka szła dalej. Draco zaczął się śmiać.
-Co? Dlaczego stanąłeś?-spytała Hermiona chciała jak najszybciej znaleźć się w bibliotece.
-Już doszliśmy-na jego ustach pojawił się kpiący uśmieszek, pchnął drzwi. Gdy Hermiona weszła do środka, myślała że trafiła do nieba. Było tu kilka wysokich półek, które na oko miały po 5 metrów wysokość.
-Rozgość się Granger ja zaraz wracam- dziewczyna już go nie słuchała zaczęła przeglądać, książki.
Nie wiedziała ile czasu tu już siedzi znalazła kilka książek o czarnej magii, o etykiecie itp. Teraz obchodziła ją tylko jedna książka, która znajdowała się na samym szczycie szafki. Z krzesła przetransmutowała drabinę.
Draco wrócił po pół godzinie, od 5 minut obserwował gryfonkę jak zamienia krzesło w drabinę, jak się po niej wspina. Bierze Najszlachetniejsze Rody Arystokratyczne. Uśmiech się triumfalnie i puszcza ręce z drabiny. Zaczyna spadać. Draco nie wiele myśląc podszedł do drabiny i w ostatnim momencie złapał dziewczynę.
Hermiona była gotowa na bolesny upadek, zamknęła oczy. Ale nic nie poczuła. Czy tak wygląda śmierć. Zaczęła otwierać oczy. Zobaczyła piękne niebieskie tęczówki. Mogłabym je oglądać codziennie pomyślała Hermiona.
Złapałem ją. Miała oczy zamknięte. Nagle zaczęła je otwierać. Jej oczy były takie piękne. Jest taka lekka i inna. Pomyślał Draco.
Nagle nie ważne było to że przez tyle lat się nienawidzili, teraz liczyli się tylko oni. Postawił ją na ziemi objął ją jedną ręką w pasie. Ona mu zarzuciła rękę na kark. Ich twarze zaczęły się zbliżać. Dzieliły ich milimetry.....
♥♥♥♥
Rozdział jest na czas. Mam nadzieje że wam się spodoba. Kolejny rozdział tradycyjnie za dwa tygodnie tj. 6 marca.
czytasz=komentuj
Chciałabym was jeszcze zaprosić na stronkę o Tomie Feltonie https://www.facebook.com/TAFPL/?fref=ts

 

8 komentarzy:

  1. Nie nie wiem momęcie... Nie zgadzam się

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie na serio w tym momencie? Dobra ja też tak robię, ale to jest straszne. Kiedy wrócą wreszcie do Hogwartu? Nie będę dawać ci koszmarnych pomysłów więc nie waż się aby ktoś im przerwał, no dobra zrobiłam to. Mam nadzieję, że ich związek szybko (ale nie za szybko) się rozwinie. Ślę całuski i życzę dużo weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeszcze sama nie wiem czy ktoś im przerwie albo nie zobaczymy

      Usuń
  3. Nie polsatuj mi tu! Chcesz żebym przez to czekanie umarła😢😭 weny;)

    OdpowiedzUsuń